Przyjechała straż pożarna, policja i pogotowie
Przy ul. Wyszyńskiego w środę wieczorem doszło do ogromnej tragedii – tak na pewno myśleli okoliczni mieszkańcy. I mieli podstawy do takiego myślenia, bowiem pod jedną z kamienic podjechały dwa strażackie wozy, policja a także karetka pogotowia. Całe to zamieszanie spowodowała… jedna podpita lokatorka.
Aneta W. (nazwisko do wiadomości redakcji) zadzwoniła na policję i po strażaków, ponieważ została zamknięta w mieszkaniu przez konkubenta.
– Przestraszyłam się. W pokoju było pełno dymu – powiedziała nam Aneta W.
– Owszem, był dym, ale z papierosów – odpowiadają strażacy, którzy niestety do podobnych akcji wyjeżdżają coraz częściej.
W tym przypadku strażacka akcja polegała na wyważeniu drzwi. Policjanci, po spisaniu zeznań lokatorki, wrócili do komisariatu. Lekarze z pogotowia zabrali Anetę W. na obserwację do szpitala.
Oprócz służb na miejsce przyjechał także właściciel kamienicy.
Rozłożył bezradnie ręce, gdy opowiadał o Anecie W. i jej przyjacielu.
– Sąsiedzi się skarżą, że często urządzane są tu alkoholowe libacje. Domagają się ich eksmisji. Miasto nie ma obecnie lokali zastępczych. Co mam zrobić? Wyrzucić ich na bruk? – pyta właściciel budynku.
– Mieszkamy tu jak na jakieś bombie – mówi starsza lokatorka kamienicy, która żaliła się do właściciela domu. – Niedawno pani Aneta i jej konkubent przynieśli butlę z gazem. W całym budynku śmierdziało gazem. Wszystko mogło wylecieć w powietrze. Najgorsze jest to, że ci ludzie cały czas są pod wpływem alkoholu. Tak na dobrą sprawę nie wiedzą co się wokół nich dzieje. Dzisiejsza akcja jest tego potwierdzeniem.
Całe szczęście w czasie, gdy do pijanej lokatorki pojechały służby, nie było w mieście pożaru lub innego poważnego zdarzenia w którym pomoc musieliby nieść strażacy, policjanci czy też ratownicy medyczni.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.