Policja mówi, że jest bezpiecznie… To pic na wodę – uważają łęczycanie
Teresa Budzińska, właścicielka domu przy ul. Kaliskiej, która w ubiegłym tygodniu zadzwoniła do naszej redakcji, skarży się na młodocianych, pijanych wandali. Nie jest odosobniona. Coraz częściej jesteśmy informowani przez mieszkańców o grupkach agresywnej młodzieży niszczącej komunalne i prywatne mienie.
Pani Teresa jest zbulwersowana tym, że komendant policji rozgłasza w mediach informacje o bezpiecznym mieście. Niedawno w magistracie odbyło się spotkanie, które poświęcone było właśnie sprawom związanym z szeroko rozumianym bezpieczeństwem. Krytyki policji nie było.
– Takie spotkania nie wnoszą nic nowego. Mieszkańcy boją się otwarcie mówić o problemach tego miasta i hordach rozwydrzonej, wulgarnej młodzieży. Ich strach jest coraz większy. Niedawno dzwoniłam na policję z informacją o pijanych wyrostkach z kuflami piwa na ul. Kaliskiej. W ubiegłym tygodniu wandale zniszczyli ogrodzenie mojej posesji. Weszli na teren prywatny i wyrządzili w ogródku spore spustoszenie. I jak tu człowiek może czuć się bezpiecznie – pyta T. Budzińska.
O chuliganach, którzy czują się w Łęczycy coraz bardziej bezkarni, mówi również Bożenna Dośpiał.
– Przechodziłam ulicą i w pewnym momencie zauważyłam młodych ludzi kopiących w drzwi restauracji. Krzyczeli, że wpadną do środka i wszystkich pobiją, choć oczywiście użyli dosadniejszych i wulgarnych słów – słyszymy od pani Bożenny. – Na szczęście nie spełnili swoich gróźb. Zaczęli się wyżywać na znakach drogowych.
Halina Pokorska, właścicielka restauracji, przyznaje, że było takie zdarzenie.
– Na drzwiach są jeszcze ślady po kopniakach – mówi. – Przestraszyliśmy się nie na żarty. Nie wiem skąd bierze się w tych młodych ludziach tyle agresji. Policja, zamiast urządzać pogadanki, powinna skuteczniej patrolować Łęczycę. Mieszkańcy nie czują się bezpiecznie.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.