Pionierska operacja w łęczyckim szpitalu
We wtorek przeprowadzono z powodzeniem operację guza jelita grubego metodą laparoskopową. Tego typu operacje należą do najtrudniejszych zabiegów zarówno dla zespołu operującego, jak i pacjentów. W pełni wykonywane są jeszcze stosunkowo rzadko, ponieważ wymagają od lekarzy niezwykłych specjalistycznych umiejętności. Łęczycki szpital jest jednym z niewielu ośrodków powiatowych umożliwiających leczenie tą metodą.
Pacjentką, która poddała się zabiegowi jest Stanisława Rutkowska z Wierzbowa. Trwająca ok. 3 godzin operacja do łatwych nie należała, ale jej efekty są zadowalające. Po kilku godzinach od opuszczenia sali operacyjnej kobieta wita odwiedzających z uśmiechem na ustach. Zbigniew Grzybowski, chirurg, który asystował przy jej operacji także nie kryje ukontentowania.
– Pacjentka jak widać czuje się dobrze. Leki przeciwbólowe podawaliśmy tylko w pierwszej dobie, w drugiej otrzymała odżywianie doustne. Obecnie samodzielnie porusza się. Rekonwalescencja przebiega szybko – mówi doktor Zbigniew Grzybowski, chirurg ogólny.
W łęczyckim szpitalu zabiegi tą metodą wykonuje się od 20 lat. Lekarze niemal do perfekcji opanowali operowanie nią pęcherzyka żółciowego, przepukliny czy usuwanie wyrostka, jednak wykorzystywanie jej w leczeniu schorzeń onkologicznych wciąż pozostaje pionierskie. Przypomnijmy, dwa lata temu doktor Janusz Sztompka, ordynator łęczyckiej chirurgii wykonał po raz pierwszy w naszym regionie operację usunięcia nowotworu jelita grubego tą metodą i od tego momentu lekarze widzą w niej przyszłość łęczyckiej chirurgii.
– Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli operować tą metodą większą ilość pacjentów, niż to ma miejsce dotychczas. Jest to metoda bardzo zachęcająca, metoda przyszłości – mówi Andrzej Pietruszka, dyrektor szpitala.
– Z biegiem lat nabywa się pewnego doświadczenia, na pewno z czasem będziemy operować guzy większe i bardziej zaawansowane. Niestety nie każdą operacje tą metodą można skończyć. Dla nas najważniejsze jest dobro pacjenta, jeśli sytuacja tego wymaga powracamy do tradycyjnej metody otwartej – dodaje doktor Z. Grzybowski.
Metoda laparoskopowa jest mniej inwazyjna: w trakcie operacji robi się niewielkie otwory, przez które wprowadzane są specjalistyczne narzędzia chirurgiczne. Rany pooperacyjne są znacznie mniejsze, co sprzyja szybszej rekonwalescencji. Pacjent nie odczuwa bólu, wraca perystaltyka jelit i można przyjmować pokarmy. Przy takich zabiegach istnieje też mniejsze prawdopodobieństwo powikłań i zakażeń. Metoda ta umożliwia wykonanie precyzyjniejszego zabiegu, ponieważ lekarze widzą na monitorach poszczególne narządy w kilkukrotnym powiększeniu.
Droga do wykonania zabiegu nie jest długa. Doktor Zbigniew Grzybowski wyjaśnia, że najważniejsze jest szybkie rozpoznanie choroby.
– Ważne jest, aby pacjenci trafiali do nas we wczesnym stadium nowotworu, kiedy mają szansę na operację przeprowadzaną od początku do końca metodą laparoskopową. Po rozpoznaniu pierwszych objawów przeprowadzamy diagnostykę kolonofiberoskopową, tomografię komputerową, USG, niekiedy także transrektalne. Nawet tak szczegółowe badania nie dają pozwalają w pełni ocenić wielkości guza. Niekiedy dopiero na stole operacyjnym okazuje się w jakim musimy pójść kierunku.
Pani Stanisława zauważywszy u siebie pierwsze objawy nie zwlekała i udała się do lekarza, który skierował ją na badania.
– Po otrzymaniu wyników i spotkaniu z ordynatorem w przeciągu kilku dni trafiłam do szpitala – opowiada pacjentka. – Czuję się bardzo dobrze, nic mnie nie boli, wczoraj jadłam kleik i zupę mleczną. Doktorzy i pielęgniarki są mili, uśmiechnięci i chętni do pomocy, nawet w nocy.
Tekst i fot. (kb)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.