Piją denaturat i rujnują swoje zdrowie
Po raz kolejny straż pożarna musiała udzielać pomocy pijanemu mieszkańcowi, bo akurat karetki w tym czasie w mieście nie było. Tym razem delikwent spadł z ławki przy ul. Wyszyńskiego. Jak się okazało spożył wcześniej prawie całą butelkę bezbarwnego denaturatu. Akcja ratowania życia trwała prawie pół godziny.
– Nie było kontaktu z tym panem. Podaliśmy tlen i podtrzymywaliśmy funkcje życiowe do czasu przyjazdu ze Zgierza karetki pogotowia ratunkowego – mówi kpt. Marian Kwaśniewski, dowódca JRG w Ozorkowie. – Mieszkaniec, gdy przekazaliśmy go pogotowiu, był już przytomny.
W mieście nie brakuje punktów w których można kupić denaturat, czyli 92 % alkohol etylowy specjalnie skażony substancjami, które – tylko w teorii – mają uniemożliwić jego spożycie. W denaturacie wciąż są substancje skażające – zwykle metyloetyloketon lub niektóre rozpuszczalniki organiczne. Ze względu na to, że denaturat bywa spożywany przez alkoholików, zaprzestano dodawania do denaturatu substancji trujących (np. metanolu).
Zaglądamy do jednego ze sklepów w których dostępny jest denaturat.
– Oczywiście, że sprzedajemy denaturat. Półlitrowa butelka denaturatu kosztuje u nas 4,50 zł. Wydaje mi się, że klienci kupują go raczej jako rozpuszczalnik czy rozpałkę – mówi sprzedawca.
Nieco inne zdanie mają mieszkańcy z którymi rozmawialiśmy na ul. Wyszyńskiego.
– Wiadomo, że niektórzy kupują denaturat do picia. Często widzę jak spożywają go na ławkach, właśnie przy ul. Wyszyńskiego. Nie jest tajemnicą, że przy tej ulicy działa kilka melin. Podobno setka dorabianej wódki, razem z ogórkiem na przegryzienie, kosztuje złotówkę. To tanio, ale jeszcze tańszy jest denaturat i na pewno ma o wiele większą moc. Dlatego wciąż są amatorzy tego trunku – mówi jedna z mieszkanek.
Rozmawialiśmy z amatorami spożywania procentów pod chmurką.
– To Krzyśka przewieźli do szpitala. Przesadził z tym denaturatem. Struł się, ale nic mu nie będzie – usłyszeliśmy od mężczyzn w jednej z bram przy ul. Wyszyńskiego.
Pogotowie nie udziela informacji o stanie zdrowia pacjenta, który trafił do szpitala. Można się domyślić, że mieszkaniec jest na odtruciu.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.