Oskarżyła mojego syna o gwałt…
Dwie zupełnie inne wersje wydarzeń przedstawiają zwaśnione strony. Teściowa nie może wybaczyć synowej, że oskarżyła jej drugiego syna o gwałt. Uważa, że o żadnym gwałcie nie ma mowy. Synowa z kolei złożyła w prokuraturze zawiadomienie o długotrwałym wykorzystywaniu seksualnym.
Ewa W. (nazwisko do wiadomości redakcji) oskarża brata swojego zmarłego męża o wykorzystywanie seksualne, które trwało kilkanaście miesięcy.
– Robert mieszkał ze mną i dziećmi, gdy mój mąż był w zakładzie karnym oraz po jego samobójstwie. Miał nam pomagać w domu i w gospodarstwie. Jego pomoc wglądała tak, że do wszystkiego mnie zmuszał i przy tym wykorzystywał seksualnie. Kiedyś nawet zrobił to na oczach mojego 6-letniego dziecka, mimo że płakałam i błagałam, żeby tego nie robił – tłumaczy Ewa W. – Teściowa i jej rodzina nigdy mnie nie akceptowali, teraz się mszczą, bo jakoś sobie radzę.
Teściowa ma zupełnie inne zdanie na temat relacji pani Ewy z jej drugim synem.
– O jakim ona mówi gwałcie, skoro tyle czasu ze sobą mieszkali. Nikt nie jest głupi, przecież wiadomo o co chodziło. Cała wieś widziała jak się za rękę prowadzają. Przecież normalnie byli ze sobą w związku – mówi Irena Zdończyk. – Teraz nagle jej się przypomniało o gwałcie, jak mój syn już jest 4 miesiące w zakładzie karnym? Tłumaczę mu, żeby sobie już dał z nią spokój, bo to nie jest odpowiednia dla niego osoba. Przez te oskarżenia nie mogę spać, bo boję się o swojego syna. Już jeden popełnił samobójstwo.
Synowa stanowczo kontrargumentuje zarzuty pod swoim adresem.
– Nie przypomniałam sobie teraz o gwałcie, bo zawiadomienie zostało złożone w prokuraturze w ubiegłym roku. Teraz dopiero policja zaczyna w tym temacie działać – mówi Ewa W. – Robert jest we mnie obsesyjnie zakochany. Nie wiem kiedy wyjdzie z zakładu karnego, ale boję się o siebie i dzieci. Już mnie kiedyś uprzedzał, że nigdy nie pozwoli, abym ułożyła sobie życie z kimś innym. Nie wiem do czego jest zdolny.
Córki pani Zdończyk już zostały przesłuchane na policji w sprawie o gwałt.
– Wypytywali o podstawowe rzeczy. Jak długo Robert mieszkał z Ewką, czy byli razem. Powiedziałam prawdę, czyli, że mieszkali razem dość długo i to był związek. Chodzili za rączkę, dawali sobie całuski, tego się nie dało ukryć – komentuje Aneta Gielnik, córka I. Zdończyk. – Myślę, że oskarżenie pod adresem mojego brata pojawiło się, bo Ewa sobie już znalazła innego.
Po której stronie leży prawda w tym rodzinnym sporze? Być może sprawę wnikliwie wyjaśni policyjne postępowanie.
(ms)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.