Osiedlowy konflikt z władzą w tle
Chyba nikt się nie spodziewał, że wkopanie słupków, uniemożliwiających przejazd między ulicami Zachodnią i Konopnickiej, wywoła aż tyle emocji. W spór zaangażowane są miejskie władze i kierownik wydziału geodezji starostwa powiatowego. Kilka dni temu w tej sprawie interweniowała straż miejska wraz z policją.
Dwie strony konfliktu inaczej interpretują ten sam odcinek drogi. Dla burmistrza Łęczycy droga nie powinna być przejezdna. Dlatego wkopano słupki. To nie spodobało się Sylwestrowi Wierzbowskiemu, kierownikowi wydziału geodezji, kartografii, katastru i gospodarki nieruchomościami łęczyckiego starostwa.
– Obok tej drogi mam działkę. Stoją tam garaże. Nikt mnie wcześniej nie poinformował o tym, że urząd zamierza wkopać słupki. Sytuacja wygląda tak, że od strony ulicy Konopnickiej nie da się dojechać do garaży. To jest problem – przekonuje kierownik.
Nie jest tajemnicą, że władze miasta już wcześniej skonfliktowały się z szefem wydziału geodezji. Kością niezgody jest mur, który kierownik powiatowego wydziału postawił przy garażach.
– Musiałem wybudować ogrodzenie, aby kierowcy nie rozjeżdżali terenu przed garażami – tłumaczy Sylwester Wierzbowski. – Te moje działania nie przypadły do gustu władzy, która uważa, że w ten sposób zagrodziłem przejazd. Prawda jest taka, że przejazd zagrodził teraz burmistrz. Postąpił nie fair, tym bardziej, że byłem już z nim umówiony na sprzedaż pobliskich działek. Wycofał się z tej umowy i na domiar złego kazał postawić te nieszczęsne słupki.
Kierownik Wierzbowski, gdy dowiedział się o słupkach, wezwał na miejsce strażników miejskich i policję. Jak interwencję ocenia Tomasz Olczyk, komendant straży miejskiej?
– Kierownik Wierzbowski oczekiwał od nas interwencji polegającej na podjęciu działań uniemożliwiających prowadzenie prac związanych z montażem słupków ogrodzeniowych. Poinformowaliśmy, że działanie to jest zgodne z prawem i ma na celu wyeliminowanie ryzyka związanego z dzikim przejazdem obok zapory ustawionej przez pana Wierzbowskiego. Poinformowałem również zgłaszającego, że może dochodzić swoich praw na drodze powództwa cywilnego. To samo usłyszał od policji. W relacji z Sylwestrem Wierzbowskim dało się wyczuć jego arogancję i zuchwałość. Był w stosunku do nas agresywny i głośno krzyczał – twierdzi szef SM w Łęczycy.
O komentarz poprosiliśmy w urzędzie miasta.
– Grodzenie terenu rozpoczął pan Wierzbowski próbując, jak się wydaje, wymóc w ten sposób na samorządzie miejskim zakup należących do niego terenów. Tego typu działanie dodatkowo podejmowane przez urzędnika państwowego, jakim jest pan Wierzbowski, należy oceniać jednoznacznie negatywnie. Niezależnie od tej negatywnej oceny działań burmistrz Krzysztof Lipiński podjął z tym panem negocjacje, które zakończyły się osiągniętym w obecności dwóch radnych miejskich kompromisem, polegającym na zamianie działek. Pan Wierzbowski zobowiązał się do usunięcia niebezpiecznej i szpecącej przestrzeń publiczną zapory. Z czasem kierowcy narażając bezpieczeństwo swoje i swoich pojazdów zaczęli omijać ogrodzenie. W związku z licznymi sygnałami od mieszkańców i negatywnymi ocenami stanu zaistniałego po zbudowaniu przez pana Wierzbowskiego zapory pracownicy Jednostki Budżetowej Zieleń Miejska ustawili słupki uniemożliwiające dzikie omijanie przeszkody pana Wierzbowskiego – mówi Jakub Pietkiewicz z łęczyckiego magistratu.
Jakie kroki podejmie kierownik geodezji?
– Na razie nie będę o tym mówił. To zbyt świeża sprawa. Na pewno jednak z burmistrzem będę porozumiewał się jedynie za pośrednictwem pism. Bo ustalanie ustnie czegokolwiek nie ma sensu – usłyszeliśmy.
(zz)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.