Ojciec mieszkanki Ozorkowa zadzwonił do nas z Toronto! Chce pozbawić córki swojego nazwiska!
Takiej sprawy jeszcze nie było! Paweł G. zadzwonił do redakcji z Toronto, aby opowiedzieć o swoich trudnych relacjach z córkami mieszkającymi w Ozorkowie. Stosunki rodzinne są na tyle trudne, że pan Paweł poprosił o pomoc jedną z ozorkowskich kancelarii prawnych. Być może dojdzie do tego, że w spór zaangażuje się sąd. Ojciec myśli bowiem nad tym, aby pozbawić córki swojego nazwiska.
Paweł G. z pierwszego małżeństwa ma dwie dorosłe córki. Jak nam powiedział, starał się utrzymywać stały kontakt z córkami.
– Wszystkie moje próby zbliżenia się do córek spełzły na niczym. Córki nie chcą mnie znać, choć to nie z mojej winy zakończyło się małżeństwo. Byłem zdradzany. Ale nie chciałbym już do tego wracać. To bolesne. Teraz fakt jest taki, że dla córek jestem obcym człowiekiem – usłyszeliśmy.
Pan Paweł zaangażował kancelarię prawną. Za pośrednictwem kancelarii przekazywana jest korespondencja.
– Poprosiłem panią mecenas, aby skontaktowała się w moim imieniu z córkami. Chciałem mieć pewność, że listy przekazane za pośrednictwem kancelarii będą przez córki przeczytane, a nie od razu podarte – dodaje nasz rozmówca.
Wcześniej Paweł G. otrzymał list od jednej z córek, która straszy ojca policją i prokuraturą.
„Przez 30 lat nie miałam z Panem kontaktu, przyzwyczaiłam się nawet do milczenia z Pana strony. Dobrze pamiętam również brak płacenia alimentów. Nigdy nie pamiętał Pan o uroczystościach, urodzinach, dniu dziecka, świętach itp. Nie interesował się Pan czy jestem zdrowa, czy mam co jeść. Obecnie, po 30 latach braku kontaktu z Pana strony, listy jakie zaczął mi Pan przysyłać, jak również telefony ze strony Pana matki odbieram jako uporczywe nękanie i istotnie narusza moją prywatność, co dodam, podlega karze pozbawienia wolności. Dodatkowo Pana zachowanie jest dla mnie nękaniem, które podlega wykroczeniu z art. 107 kodeksu wykroczeń, za które grozi grzywna i ograniczenie wolności. Przez 30 lat nie znał mnie Pan, nie interesował się mną. I niech tak zostanie, bo nie życzę sobie z Panem żadnych kontaktów. W związku z powyższym proszę o natychmiastowe i kategoryczne zaprzestanie szukania jakichkolwiek kontaktów ze mną. Jakakolwiek obecność Pana lub Pana matki na mojej posesji lub w moim pobliżu będzie skutkowała natychmiastowym wezwaniem organów ścigania i ochrony. Podkreślam, że zgodnie z kodeksem karnym art. 190 obowiązującym od 6 czerwca 2011 r. informuję Pana, że Pana czyny odbieram jako nękanie i jak ich Pan nie zaprzestanie złożę zawiadomienie o przestępstwie i wystąpię na drogę sądową” – pisze do ojca w Toronto córka z Ozorkowa.
Mediacji podjęła się mecenas Gabriela Sadowska. Napisała do córek pana Pawła.
„Intencją Pana Pawła jest wyjaśnienie motywów jego postępowania w przeszłości, a także próba naprawienia relacji z Panią i Pani siostra” – czytamy w jednym z listów.
„Jak Pani zapewne wiadomo, małżeństwo Pani rodziców zostało rozwiązane z powodu niewierności małżeńskiej Pani mamy. Zdrada, której się dopuściła była ogromnym ciosem dla Pani ojca i spowodowała całkowitą utratę zaufania. Z tego względu Pan Paweł nie widział możliwości kontynuowania małżeństwa. Z uwagi na dobro dzieci, to jest Pani i Pani siostry, ojciec zdecydował, że nie będzie wnosił o orzekanie o winie. Postanowił również zrzec się swojej części majątku wspólnego, w celu zabezpieczenia bytu swoich dzieci. Zostawił Pani mamie mieszkanie i nie chciał z tego tytułu żadnej spłaty. Poza zostawieniem mieszkania, Pani ojciec założył także dla Pani i Pani siostry książeczki mieszkaniowe, na które wpłacał pieniądze. Po wyjeździe ojca za granicę, książeczki zostały przekazane wnuczkom przez babcię. Mimo rozwodu, Pan Paweł bardzo chciał utrzymywać dobre relacje z córkami. Wielokrotnie przychodził w odwiedziny, ale nie był wpuszczany do domu. Dodatkowo stał się obiektem drwin wśród społeczności Ozorkowa. Nie dość, że żona go zdradziła, to jeszcze musiał koczować pod drzwiami, gdy chciał widzieć córki. Dzisiaj Pani ojciec zdał sobie sprawę, że zbyt szybko odpuścił. Niestety, nie da się cofnąć czasu”…
Dowiedzieliśmy się, że pan Paweł myśli nad pozbawieniem córki swojego nazwiska.
– Jeśli jestem straszony policją i więzieniem, to dlaczego moja córka wciąż używa mojego nazwiska. Przecież jestem dla niej obcym człowiekiem. Jak się powiedziało „a”, to trzeba też powiedzieć „b”. Rozmawiałem o tym z mecenas – słyszymy.
– To prawda – potwierdza G. Sadowska. – Odrzuciłam jednak ten wniosek. Prawo nie daje możliwości, aby ojciec mógł zakazać córce używania swojego nazwiska. Oczywiście, jeśli pan Paweł będzie nadal optował, żeby sprawa trafiła do sądu, to spełnię życzenie klienta.
Redakcja skontaktowała się z jedną z córek pana Pawła. Próbowaliśmy porozmawiać o problemie, jednak już na dzień dobry dziennikarz usłyszał…
„to pomyłka, nie mam ojca”…
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.