Odesłana do internetu
Alicja Bartniak kilka dni temu na poczcie przy ul. Kaliskiej chciała skorzystać z usługi związanej z ubezpieczeniem mieszkania. Otrzymała dokumenty do przejrzenia w domu. – Nie spodziewałam się, że można ludziom wciskać taki kit – twierdzi łęczycanka.Pani Alicja zbulwersowana przyszła do redakcji z dokumentami Pocztowego Towarzystwa Ubezpieczeniowego. – Proszę spojrzeć. Przecież wyraźnie mówiłam, że interesuje mnie ubezpieczenie mieszkania a na poczcie otrzymałam papiery, który informują o ubezpieczeniu auta. Tylko na tych dokumentach są wymagane przepisami prawa informacje dotyczące adresu firmy, kapitału, czy też wpisania do KRS. Drugi dokument, który miał niby rzetelnie informować o ubezpieczeniu mieszkania, nie posiadał żadnego podpisu, adresu, telefonu firmy. Nie było nic – mówi A. Bartniak.
Mieszkanka ponownie poszła na pocztę, aby wyjaśnić sprawę.
– Zostałam zlekceważona – słyszymy. – Młoda dziewczyna, reprezentująca pocztowe towarzystwo, z uśmiechem powiedziała mi, że dokument nie musi posiadać dokładnego adresu firmy i telefonu. Dodała, że mogę sobie wszystko sprawdzić w internecie. A jak ktoś nie ma internetu, to co? Ma wierzyć na słowo?
Co na krytykę niedoszłej klientki mówią przedstawiciele Pocztowego Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych?
– Pani Alicja otrzymała dokument w którym opisane były jedynie ogólne warunki ubezpieczenia – usłyszeliśmy od pani Małgorzaty (nazwisko do wiadomości redakcji). – Tam nie trzeba podawać informacji o firmie. To wszystko co mamy w tej sprawie do powiedzenia. Proszę skontaktować się z rzecznikiem.
Poprosiliśmy o telefon lub e-mail do rzecznika. Podobnie, jak pani Alicja, usłyszeliśmy, że wszystkie dane są w internecie. Naszym zdaniem profesjonalnie działająca firma nie powinna odsyłać ludzi do internetu. Tym bardziej, że w wydzielonym na poczcie punkcie towarzystwa pracowało trzech przedstawicieli firmy.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.