Odesłana do internetu
Mieszkanka ponownie poszła na pocztę, aby wyjaśnić sprawę.
– Zostałam zlekceważona – słyszymy. – Młoda dziewczyna, reprezentująca pocztowe towarzystwo, z uśmiechem powiedziała mi, że dokument nie musi posiadać dokładnego adresu firmy i telefonu. Dodała, że mogę sobie wszystko sprawdzić w internecie. A jak ktoś nie ma internetu, to co? Ma wierzyć na słowo?
Co na krytykę niedoszłej klientki mówią przedstawiciele Pocztowego Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych?
– Pani Alicja otrzymała dokument w którym opisane były jedynie ogólne warunki ubezpieczenia – usłyszeliśmy od pani Małgorzaty (nazwisko do wiadomości redakcji). – Tam nie trzeba podawać informacji o firmie. To wszystko co mamy w tej sprawie do powiedzenia. Proszę skontaktować się z rzecznikiem.
Poprosiliśmy o telefon lub e-mail do rzecznika. Podobnie, jak pani Alicja, usłyszeliśmy, że wszystkie dane są w internecie. Naszym zdaniem profesjonalnie działająca firma nie powinna odsyłać ludzi do internetu. Tym bardziej, że w wydzielonym na poczcie punkcie towarzystwa pracowało trzech przedstawicieli firmy.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.