O śmierci syna dowiedziała się z internetu!
25-letni Mateusz zginął w wypadku samochodowym. Zrozpaczona matka, mimo że upłynął ponad tydzień od tragicznego zdarzenia, jak mówi, wciąż niewiele o wypadku wie. Trudno jej też pogodzić się z faktem, że pierwsze informacje wskazujące na śmierć jej dziecka dotarły do niej z internetu. Godziny niepewności, zanim informację potwierdziła policja były dla matki nie do zniesienia.
Około 1 w nocy 2 października w miejscowości Jankowice (gm. Krośniewice) doszło do wypadku drogowego, w wyniku którego zginął 25-letni mężczyzna, mieszkaniec Besku Starego w gminie Grabów.
– Rozumiem, że do wypadku doszło na terenie innego powiatu, ale przecież tak na dobrą sprawę to jest około 10 kilometrów od naszego domu. Nikt, kto nie przeżył śmierci własnego dziecka nie zrozumie mojego żalu i bólu. Mateusz miał 25 lat i całe życie przed sobą a dziś już go nie ma. Wyjechał z domu samochodem męża, bo miał spotkać się z kimś w sprawie pracy. Wyjechał i już nie wrócił. O wypadku można było przeczytać w internecie. Do końca nie wierzyłam, że w tym wypadku zginął mój syn, ale nie wrócił na noc do domu i nie było z nim żadnego kontaktu. Mimo to, wciąż miałam nadzieję, że to pomyłka, że za chwilę syn wejdzie do domu. Niestety, ta straszna wiadomość została potwierdzona ok. godziny 13 przez funkcjonariuszy łęczyckiej policji – wspomina ze łzami w oczach Jadwiga Michalak. – Mam żal do policji z Kutna. Nie wiem dlaczego nie zawiadomiono nas od razu w nocy, przecież Mateusz miał przy sobie dokumenty. Dlaczego nas tak potraktowano tuż po wypadku? W dalszym ciągu też niewiele więcej wiemy. Wyniki sekcji zwłok syna będą za miesiąc, nie wiemy też gdzie jest wrak samochodu. Z kolegami syna, którzy z nim jechali nie mam żadnego kontaktu.
Matka 25-latka przyznaje, że szczegółowe informacje o zdarzeniu mogłyby być jeszcze bardziej bolesne, ale chce i ma prawo wiedzieć, co dokładnie wydarzyło się tej feralnej nocy. Czy to Mateusz prowadził samochód? Dlaczego stracił nad nim panowanie? Czy wracał wówczas do domu?
Po wypadku, na stronie internetowej policji z Kutna pojawiła się krótka informacja o zdarzeniu.
„Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący samochodem mitsubishi carisma z niewiadomych na chwilę obecną przyczyn stracił panowanie nad pojazdem, wjechał w pole, dachował, a następnie uderzył w słup energetyczny. W zdarzeniu brało udział trzech mężczyzn, którzy po przybyciu na miejsce służb ratunkowych znajdowali się poza pojazdem. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł 25-letni mieszkaniec powiatu łęczyckiego. 19-letni uczestnik tego zdarzenia, mieszkaniec powiatu kutnowskiego z obrażeniami został przewieziony do szpitala w Kutnie, miał prawie promil alkoholu w organizmie. Trzecim mężczyzną, który jechał tym samochodem okazał się 18-letni mieszkaniec powiatu kutnowskiego, który nie odniósł obrażeń i został zatrzymany do wyjaśnienia w policyjnym areszcie. Przeprowadzone badanie na zawartość alkoholu wykazało, że mężczyzna ten także miał prawie promil alkoholu w organizmie. Policjanci ustalają dokładne okoliczności tego wypadku”.
Zapytaliśmy rzeczniczkę kutnowskiej policji, dlaczego informacje o śmierci 25-latka do rodziny dotarły dopiero po około 12 godzinach od tragicznego wypadku.
– W sytuacji wypadku drogowego, tym bardziej ze skutkiem śmiertelnym, funkcjonariusze muszą przestrzegać procedur. Często trudno jest zidentyfikować ofiarę, a dopóki nie ma pewności czy np. dokumenty odnalezione w miejscu wypadku należą do zmarłego, nie możemy informować rodziny. W tym konkretnym przypadku jest nam przykro, że zginął młody człowiek, ale dopóki wszystko nie zostało sprawdzone nie mogliśmy przekazywać informacji – wyjaśnia podkom. Edyta Machnik, oficer prasowy KPP w Kutnie.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.