Niska frekwencja na walnym
Jarosław Pacholski, prezes „Łęczycanki”, pomimo zaskakująco małej frekwencji, pozytywnie ocenia walne. Podkreśla podjęcie wielu ważnych uchwał, m.in., zatwierdzenie nadwyżki bilansowej za lata 2012 i 2013 z przeznaczeniem jej na fundusz remontowy, ws. wystąpienia z Krajowego Związku Rewizyjnego w Warszawie, uchwalono zmiany do statutu oraz określono najwyższą kwotę zobowiązań kredytowych.
Absolutorium nie otrzymała Konstancja Chodorowska, Roman Mioduchowski, Jerzy Sasinowski, Janusz Muszyński oraz Marek Gdula. Pozytywnie oceniono natomiast pracę Jolanty Marciniak i Jarosława Szymańskiego.
Najważniejsze propozycje zmian statutowych obejmowały: redukcję liczby członków rady nadzorczej z 10 do 7 osób, zmniejszenie liczby członków zarządu z 3 do 2 oraz zmianę wynagrodzenia dla rady nadzorczej (ta propozycja nie uzyskała jednak wymaganej większości 2/3 głosów). Nowy zapis w statucie stanowi też o konkursowej formie wybierania prezesa zarządu przez radę nadzorczą.
– Wyniki głosowania zostały podane do wiadomości i są dostępne w siedzibie „Łęczycanki”. Każdy zainteresowany członek spółdzielni może się z nimi zapoznać. Zostały także umieszczone na stronie internetowej spółdzielni – mówi prezes Pacholski.
Choć walne zgromadzenie w „Łęczycance” w istocie poskutkowało podjęciem wielu ważnych decyzji, nie uniknięto przekrzykiwania się, rozdrażnienia i ogólnego niezadowolenia.
– To zebranie jest kompletnie nieprzygotowane organizacyjnie. Zarząd nie przygotował odpowiedniej sali ani nagłośnienia. Przez ten bałagan przeciągają się procedury a ludzie są zdenerwowani – mówił Wojciech Bogusiewicz. – Tyle walczyliśmy żeby coś się zmieniło, żeby członek spółdzielni był podmiotem, a nie przedmiotem. Niestety, wcale nie jest lepiej.
Głośno dyskutowano również na temat propozycji podziału „Łęczycanki”. Wiemy, że nie jest to obecnie możliwe. Choć wniosek ten ze względów formalno- prawnych nie został poddany pod głosowanie, nie pominięto jednak tej sprawy.
– W trakcie obrad można było odnieść wrażenie, że spółdzielcy nie są zainteresowani propozycją podziału. Mają świadomość, że wiązałoby to się z ogromnymi kosztami, szeregiem formalności i byłoby niekorzystne dla spółdzielni – informuje prezes zarządu.
Członkowie spółdzielni nie aprobują pomysłu podziału, uważają, że jest on zupełnie niepotrzebny a wręcz nierealny. – Walczyliśmy o tę spółdzielnię, sami ją tworzyliśmy i teraz mielibyśmy ją zniszczyć? Taka opcja jest wykluczona. To jest czas żeby naprawiać i łączyć, nie dzielić – mówiła większość spółdzielców.
tekst i fot. (MR)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.