Niecodzienna sytuacja. Auto jechało bez kierowcy…
Na osiedlowy parking w Ozorkowie przyjechali policjanci wezwani przez właścicielkę uszkodzonego samochodu. – I po co było dzwonić na policję. Można było to inaczej załatwić – usłyszeliśmy od męża sprawczyni całego zamieszania.
Do niecodziennej sytuacji doszło przy ul. Kołłątaja. Opel wjechał w hondę. W samochodach kierowców nie było.
– Żona wróciła z zakupów. Zaparkowała pod blokiem, tylko zapomniała zaciągnąć hamulca. W tym miejscu jest delikatny spadek terenu i auto po prostu się stoczyło. Ale większych szkód nie ma. Szkoda, że sąsiadka wezwała od razu policję. Można było to załatwić polubownie – mówi mężczyzna.
Właścicielka hondy uznała jednak, że policjanci sprawiedliwie rozstrzygną sprawę.
– Jest ślad na zderzaku. Dobrze, że to się tylko tak skończyło. A gdyby w tym miejscu stało dziecko? Trzeba być uważnym, bo pozostawienie auta bez zaciągniętego hamulca na nierównym terenie może nieść poważne konsekwencje.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.