Niebywałe! Do sądu za wiaderko piasku
Mieczysław R. (nazwisko do wiadomości red.) w ubiegłym tygodniu wysypał piasek na chodnik w pobliżu zamku. Kłopot jednak w tym, że piasek jest własnością Zieleni Miejskiej. Brygadzista służby komunalnej zawiadomił policję. Pan Mieczysław został już przesłuchany. Sprawa trafiła do sądu.
Kupka piasku Zieleni Miejskiej wciąż leży na placu Kościuszki. Nie ma przy niej żadnej informacji, że należy do miasta. Zresztą piasku, który służy do posypywania miejskich chodników, raczej w mieście nie brakuje. Pech chciał, że brygadzista Zieleni Miejskiej widział jak pan Mieczysław brał piasek.
– Zostałem potraktowany jak przestępca. Brygadzista zadzwonił po policję, oskarżył mnie o kradzież. A ja przecież tego piasku nie wziąłem dla siebie – tłumaczy mężczyzna.
Pan Mieczysław nie może do dziś zrozumieć postępowania pracownika Zieleni Miejskiej.
– To jest typowa nadgorliwość, żeby nie użyć słowa głupota, aby dzwonić na policję z powodu takiej błahostki. Wziąłem wiaderko piasku, bo widziałem, że ludzie ślizgają się na chodniku. Chciałem jak najszybciej posypać piaskiem chodnik – słyszymy.
Kamienica, w której mieszka Mieczysław R., jest prywatna. To skomplikowało sprawę, bowiem to właściciel budynku przy którym jest chodnik odpowiada za jego zimowe utrzymanie.
– Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jako gospodarz kamienicy powinienem posypać chodnik piaskiem prywatnym. Ale przecież nie wziąłem tego piasku dużo, raptem wiaderko. Chciałem dobrze. Nigdy bym się nie spodziewał tego, że będę przesłuchiwany przez policjantów jak przestępca.
W komendzie policji pan Mieczysław przyznał się podczas przesłuchania do tego, że uszczuplił „majątek” Zieleni Miejskiej. Jak się okazało jednostka podległa miastu wyceniła straty na 20 złotych. Policjanci zaproponowali mandat w wysokości 200 złotych.
– Odmówiłem. Dlatego sprawa trafiła do sądu. Czeka mnie rozprawa za wiaderko piasku, przecież to jakiś absurd – uważa Mieczysław R.
– Prowadzimy postępowanie w sprawie o wykroczenie polegające na kradzieży piasku przeznaczonego do posypywania ulic, na szkodę “Zieleni Miejskiej” w Łęczycy. Po przeprowadzeniu czynności skierowany zostanie wniosek o ukaranie do sądu. Mimo pozornie śmiesznego wydźwięku tego przypadku należy mieć na uwadze, że ktoś ten piach, służący do sypania chodników zimą, musiał zakupić. Nie może więc ktoś inny brać go bez wiedzy i zgody
właściciela, gdyż jest to po prostu kradzież, za co grozi grzywna do 5 tys. zł., pozbawienie wolności lub areszt do 30 dni – informuje nadk. Dariusz Kupisz z łęczyckiej policji.
– Jest mi przykro z tego powodu. Ale to nie jest niestety incydentalne zdarzenie. Nie mogę dopuścić do sytuacji, że gdy trzeba posypywać rano miejskie chodniki, nie ma piasku – mówi Adam Kujawa, dyrektor Zieleni Miejskiej w Łęczycy.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.