Nie czekali na pieniądze z urzędu. Młodzi i przedsiębiorczy…

Magdalena Andrzejczak, Justyna Rogalska, Wojciech Lizaniec – co ich łączy? Niedawno wystartowali z własnym biznesem, pomimo tego, że urzędowego wsparcia finansowego nie otrzymali.
Pani Magda prowadzi sklep odzieżowy. Młoda bizneswomen przyznaje, że liczyła na wsparcie z urzędu pracy. O możliwościach dofinansowania inwestycji z pośredniaka rozmawiała z urzędniczką.
– To była konkretna i rzeczowa rozmowa. Niestety mało optymistyczna biorąc pod uwagę możliwość szybkiego otrzymania pieniędzy na rozkręcenie własnej działalności gospodarczej – wspomina M. Andrzejczak. – Mnie zależało na czasie i dlatego zainwestowałam w sklep własne oszczędności.
Okazuje się, że ostatnio w Łęczycy jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy odzieżowe. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od sklepu pani Magdy, podobny biznes prowadzi Justyna Rogalska. Pani Justyna również zastanawiała się, czy nie skorzystać z pomocy Powiatowego Urzędu Pracy.
– Siostra mojego męża starała się o pieniądze na własną działalność. Stąd wiem, że to wcale nie jest takie proste. Bardzo długo się czeka, trzeba spełnić określone wymogi. Postanowiłam więc, że przeznaczę własne zaskórniaki na biznes – mówi z uśmiechem J. Rogalska.
Przedsiębiorcze panie z branży odzieżowej podkreślają, że ogromną konkurencją są dla ich sklepów tzw. ciucholandy a także łódzkie markety w których odzież jest znacznie tańsza.
Wojciech Lizaniec wystartował z zupełnie innym biznesem. Otworzył w centrum miasta siłownię.
– Moje zabiegi o pieniądze z pośredniaka na inwestycję trwały kilka miesięcy. W końcu zrezygnowałem – mówi świeżo upieczony przedsiębiorca. – Sprzedałem samochód, zapożyczyłem się i udało mi się spełnić marzenie. Siłownia działa coraz prężniej. Mam również plany organizowania zajęć ogólnorozwojowych i związanych z samoobroną. Tym projektem zainteresowana jest policja i miasto. Chodzi o to, aby młodzi ludzie zamiast palić papierosy i pić alkohol przychodzili na zajęcia ruchowe.
tekst i fot. (stop)