Mieszkanka Zadzimia prosi o pomoc. Na miejsce przyjechała policja i urzędnicy starostwa
W dom Urszuli Drylewskiej uderzają samochody, które zjeżdżają ze wzniesienia znajdującego się po drugiej stornie ulicy. Jak to możliwe? Kierowcy zapominali o zaciągnięciu hamulca. Skutki tej niefrasobliwości mogą zakończyć się tragedią.
Pani Urszula od dawna prosi o interwencję w tej sprawie. W końcu do Zadzimia przyjechała policja wraz z urzędniczkami starostwa w Poddębicach.
– Bardzo się cieszę, że przyjechaliście, bo to co się tutaj dzieje to prawdziwa gehenna – zwróciła się mieszkanka Zadzimia do interweniującej delegacji. – Proszę spojrzeć. Po drugiej stronie znajduje się zakład fryzjerski, który stoi na wzniesieniu. Auta zatrzymują się przed tym zakładem i niestety niektórzy kierowcy zapominają zaciągnąć hamulec. Samochody zjeżdżają i zatrzymują się na moim domu. Niedawno odnowiona została elewacja, która ma już pełno dziur. Co jakiś czas musimy naprawiać ścianę domu.
U. Drylewska pokazała naszemu reporterowi ślady po uderzeniach na elewacji domu. Wspomina, jak w dom wjechała ciężarówka.
– Też zjechała po tym wzniesieniu. Uderzyła w róg domu. To nie są żarty. Od strony ulicy jest sypialnia. Gdyby taka ciężarówka wjechała w pokój, to doszłoby do nieszczęścia.
Policjant i urzędniczki wysłuchali informacji o zjeżdżających wprost na dom autach. Zdaniem Urszuli Drylewskiej rozwiązaniem byłoby ustawienie znaku zakazującego zatrzymywania się przed zakładem fryzjerskim.
Policyjno – urzędnicza delegacja z Poddębic, po rozmowie z właścicielką domu, udała się do położonego kilkadziesiąt metrów dalej zakładu fryzjerskiego.
Po kilkunastu minutach zapadła decyzja.
– Dobrze, postawimy ten znak – usłyszała pani Urszula.
Mieszkanka Zadzimia nie ukrywała radości.
– Mam nadzieję, że nie będzie już dochodzić do takich zdarzeń. Ufam też, że moja sąsiadka zrozumie, dlaczego nie chcę, aby przed jej zakładem zatrzymywali się zmotoryzowani klienci – usłyszeliśmy.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.