Miasto bardzo się zmieniło…
Elżbieta Jurek po 31 latach spędzonych we Francji wróciła do Ozorkowa.
– Nie mogę poznać miasta. Przy ul. Wyszyńskiego są alejki, które pięknie prezentują się po zapadnięciu zmroku. Podobnie romantycznie wieczorem wygląda rynek. Zrobiłam zdjęcia i wysłałam je moim francuskim znajomym.
Pani Elżbieta nie ukrywa sentymentu, jakim darzy swoje rodzinne miasto.
– Jestem związana z Ozorkowem i pomimo że tyle lat spędziłam we Francji, to nigdy nie zapomniałam o swoim rodzinnym mieście. Zresztą wraz z mężem postanowiliśmy, że jak będziemy na emeryturze, to przyjedziemy do Polski. I tak się stało – mówi E. Jurek.
Ozorkowianka mieszkała w Alzacji, niedaleko Strasburga. Z Francji przywiozła dwa koty: Filutka i Pumę.
– Te moje francuskie koty są bardzo wybredne. Przyzwyczaiły się do francuskich konserw i francuskiego pachnącego piasku w kuwecie. Mam jeszcze zapas, a gdy się skończy to ponownie pojedziemy do Francji. Tam zostały moje dzieci, które na pewno będziemy często odwiedzać. Lubię podróżować.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.