Lokatorzy proszą o pomoc z powodu os, pszczół i szerszeni
Nawet kilka razy dziennie straż pożarna w Ozorkowie jedzie do usuwania gniazd os lub szerszeni. Lokatorka jednego z bloków przy ul. Sucharskiego wezwała strażaków, bo nie mogła przez osy wyjść na balkon. Takich zdarzeń jest w okresie letnim bez liku.
– Próbowałam sama pozbyć się os. Wypstrykałam cały środek na owady i nic. W końcu postanowiłam zadzwonić po pomoc do strażaków – usłyszeliśmy. – Cała akcja trwała może z 10 minut. Strażacy spryskali specjalnym płynem gniazdo przy barierce i dodatkowo zaczopowali otwór przy dociepleniu bloku przez który owady dostawały się do środka styropianu. Mam nadzieję, że już będzie spokój z tymi osami.
Strażacy przypominają, że nie każdy przypadek jest traktowany jako powód do interwencji.
– Wyjeżdżamy na przykład wtedy, gdy owady zagnieździły w domu lub przy domu, w którym przebywają osoby starsze, niepełnosprawne lub dzieci, które są uczulone. Jesteśmy utrzymywani z podatków i nie możemy wykonywać zwykłych usług. Interweniujemy w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia – mówi bryg. Tomasz Matusiak, zastępca dowódcy JRG Ozorków.
Strażacy interweniują również w budynkach użyteczności publicznej i placówkach oświatowych.
Osy, pszczoły i szerszenie najbardziej niebezpieczne są dla osób, które mają uczulenie na ich jad.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.