Karetka do covidowca? Niepokój przed blokiem w Ozorkowie

Coraz większa liczba zakażeń koronawirusem i coraz większe obawy wśród mieszkańców. W czasach zarazy każdy przyjazd karetki budzi obawę. Czy osoba potrzebująca pomocy nie jest chora na COVID? Podobne pytania zadawali sobie niektórzy lokatorzy bloku w centrum miasta pod którym zaparkował ambulans.
Karetka stała pod blokiem prawie godzinę. W tym czasie część lokatorów wyglądała przez okna, a inni, którzy wychodzili przed budynek, zastanawiali się nad powodem przyjazdu ratowników medycznych.

– Mam nadzieję, że nie przyjechali z powodu koronawirusa – usłyszeliśmy od jednej ze starszych mieszkanek. – Tak unikam dużych skupisk ludzi, praktycznie nie wychodzę z domu. A może się okazać, że w bloku mamy groźnego wirusa.
– Teraz można bardzo uważać, ale i tak nie wiadomo czy przez ścianę nie mieszkamy z covidowcem – dodaje inna lokatorka bloku.
Ratownicy medyczni odziani w kombinezony i z maskami na twarzach wyprowadzili z bloku kobietę w średnim wieku. Już z daleka było widać, że lokatorka ledwo trzyma się na nogach.
– To Aneta. Ma dopiero 45 lat. Raczej nie ma koronawirusa. Od kilku miesięcy jest w ciągu alkoholowym. Pomagamy jej jak tylko potrafimy. Przygotowujemy posiłki i wspieramy w walce z nałogiem. To porządna kobieta, nie żaden element. Taka szkoda, że wpadła w nałóg – żałują 45-latki sąsiedzi.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.