„Kaliska dom” budzi kontrowersje
Niezwykle estetycznie i interesująco wygląda nowy blok SM „Łęczycanka” wybudowany przy ulicy Kaliskiej. Lokale użytkowe zlokalizowane na parterze budynku również wzbudzają zainteresowanie, ale finansowe. Niektórzy członkowie „Łęczycanki” zastanawiają się czy są już chętni najemcy i ile spółdzielnia może na wynajmie zarobić.
Pojawia się coraz więcej pytań o to, czy spółdzielnia wynajmie i za ile lokale użytkowe na parterze nowego bloku. Nie ulega wątpliwości, że comiesięczny zastrzyk gotówki z najmu pięciu lokali byłby całkiem spory. Byłby, ale nie będzie. Prezes „Łęczycanki” wyjaśnia, że to spółdzielcy sami, większością głosów podczas walnego zgromadzenia cztery lata temu zdecydowali, że spółdzielnia mieszkaniowa na planowanym wówczas do wybudowania budynku zarabiać nie będzie. Lokale użytkowe do spółdzielni bowiem nie należą, są własnością nabywców.
– W oddanym do użytkowania, w pierwszej połowie listopada br., budynku wielorodzinnym przy ul. Kaliskiej 39, znajduje się 5 lokali użytkowych. Nabywcy lokali, w całości sfinansowali budowę i zgodnie ze statutem są członkami SM „Łęczycanka” i posiadają ekspektatywę własności. Przyrzeczenie to stanowi podstawę do ustanowienia odrębnej własności tych lokali, co oznacza, że z chwilą podpisania ostatniego aktu notarialnego i ujawnienia tego faktu w księgach wieczystych, z mocy prawa powstanie Wspólnota Mieszkaniowa. Zostanie również powołany zarząd wspólnoty. W związku z powyższym spółdzielnia nie będzie miała żadnych korzyści z wynajmu tych lokali użytkowych. Pomieszczenia te nie są własnością spółdzielni, tylko osób, które pokryły koszty ich wybudowania. Dotyczy to również lokali mieszkalnych, które też są własnością nabywców. Osoby te pokrywają w całości wszystkie koszty związane z realizacją tej inwestycji – mówi Jarosław Pacholski, prezes zarządu „Łęczycanki”. – W związku z brakiem dochodów – pożytków z wynajmu lokali, członkom spółdzielni wyjaśniam, że zarząd spółdzielni przedstawiał inną koncepcję realizacji tej inwestycji, deklarując, z uwagi na dobrą sytuację finansową spółdzielni, pokrycie kosztów budowy częściowo ze środków własnych i wpłat przyszłych nabywców. Potwierdzenie słuszności tej koncepcji znalazło swój wyraz również w kolejnych opiniach biegłych rewidentów badających w ostatnich latach bilans spółdzielni, którzy jednoznacznie stwierdzali, że spółdzielnia posiada nadpłynność finansową. W związku z minimalnym oprocentowaniem lokat bankowych, zgromadzone środki pieniężne, powinniśmy inwestować w powiększanie majątku spółdzielni, czyli majątku jej członków. Przyjęcie tej koncepcji wygenerowałoby zysk z budowy budynku, który zostałby podzielony wśród członków spółdzielni zasilając np. fundusz remontowy lub otwierając drogę do dalszych realizacji. Dodatkowo, lokale użytkowe i część lokali mieszkalnych byłaby własnością spółdzielni, co dawałoby możliwość czerpania korzyści z wynajmu lub ewentualnej sprzedaży w drodze przetargu tych lokali.
Koncepcja zarządu nie znalazła jednak akceptacji wśród części członków Rady Nadzorczej poprzedniej kadencji, jak również wśród uczestników walnego zgromadzenia, które odbyło się 16 i 17 czerwca 2016 r. Zarząd został obrzucony inwektywami, że doprowadzi do upadłości spółdzielni, a w perspektywie czasu do jej likwidacji. Budynek „Kaliska Dom” miał nigdy nie zostać wybudowany, a wpłacone pieniądze miały „wyparować”. Potencjalni nabywcy byli namawiani do niedokonywania wpłat i rezygnacji z nabycia lokali. Trudno nam było dyskutować siłą argumentów z tymi członkami spółdzielni, którzy mówiąc, że dbają o przyszłość jej członków, rozmawiali argumentami siły i pomówień. W związku z powyższym w czerwcu 2016 roku walne zgromadzenie, a później Rada Nadzorcza podjęły uchwały, które skutecznie ograniczyły możliwości budowania budynku i spowodowały, że dzisiaj SM „Łęczycanka” nie może czerpać korzyści finansowych z tej inwestycji. Zarząd został zobowiązany do budowy bez angażowania środków własnych i rozliczenia inwestycji po kosztach, bez złotówki zysku. Można powiedzieć, że pełniliśmy rolę inwestora zastępczego reprezentując osoby, które dokonały wpłat. Wartością dodaną dla spółdzielni jest zmniejszenie kosztów utrzymania terenów gruntowych, a co za tym idzie zmniejszenie kosztów jednostkowych funkcjonowania. To kilkanaście tysięcy złotych w skali roku. Ta kwota nie rekompensuje jednak kilkuset tysięcy złotych zysku w przypadku budowy na zasadach proponowanych przez zarząd, kiedy spółdzielnia pełniłaby rolę dewelopera, a nie inwestora zastępczego i byłaby właścicielem lokali użytkowych generujących corocznie dodatkowe zyski rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nie są to jedyne działania, kilku członków spółdzielni na jej szkodę. W podobny sposób przepadły inne projekty przedstawiane przez zarząd. Kilka lat temu uchwałą Rady Nadzorczej upadła koncepcja montażu paneli fotowoltaicznych na wszystkich 37 budynkach mieszkalnych znajdujących się w zasobach spółdzielni. Ponad 1 mln zł miała wynosić wartość inwestycji. Z czego 250 tys. zł miały to być środki własne i około 1 mln zł dofinansowanie zewnętrzne. Skutecznie została zablokowana propozycja zarządu dotycząca doprowadzenia ciepłej wody użytkowej do budynków mieszkalnych przy ul. M. Konopnickiej. Szkoda tych i innych projektów. Zarząd zawsze jest otwarty na dyskusję i słowa krytyki, potrafi słuchać i wyciągać wnioski. Jednak, gdy rozmowy są nie konstruktywne, nie są merytoryczne i poparte argumentami siły, a nie siłą argumentów to trudno jest dyskutować. Ale cóż takie są prawa demokracji. Z nimi trzeba się pogodzić i robić swoje, jak najlepiej się potrafi ze świadomością, że nie ma ludzi nieomylnych i człowiek uczy się całe życie. Jednak w tym konkretnym przypadku i w kontekście postawionego pytania można przytoczyć polskie przysłowie: „Mądry Polak po szkodzie” – wyjaśnia prezes J. Pacholski.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.