HomeAktualności z regionuGmina chce pomóc, gospodarz odmawia

Gmina chce pomóc, gospodarz odmawia

wójt wojtera

Wójt gminy Daszyna Zbigniew Wojtera oraz pracownicy urzędu od prawie roku proponują mieszkańcowi Sławoszewa mieszkanie socjalne i to w dowolnie wybranej lokalizacji. Przekonują, że pozostanie w rozsypującym się domu nie jest bezpieczne. Mirosław Sobczak wciąż odmawia. Jak sam przyznaje, przywiązanie do ojcowizny jest większe niż dbałość o własne bezpieczeństwo.

47-latek mieszka w domu, którego stan bez wątpienia zagraża bezpieczeństwu. Ogromny budynek z lat 40tych ubiegłego wieku podzielony jest na część mieszkalną, oborę, pomieszczenia gospodarcze. W ubiegłym roku, podczas silnej wichury zawaliła się część budynku oraz dachu. Choć dom już wcześniej nie był w najlepszym stanie, tak poważne naruszenie konstrukcji przy kolejnej silnej nawałnicy może doprowadzić do tragedii.

– Cały czas przekonujemy pana Mirosława, żeby przeniósł się do mieszania socjalnego. Proponowaliśmy już kilka mieszkań w różnych częściach gminy. Możemy nawet przystosować dla niego na potrzeby mieszkalne świetlicę w Sławoszewie oddaloną zaledwie o około kilometr od jego gospodarstwa. Mieszkaniec niestety nie chce się zgodzić a my obawiamy się o jego bezpieczeństwo za każdym razem jak przez region przechodzą gwałtowne burze – przyznaje Zbigniew Wojtera, wójt Daszyny. – Oczywiście nie zrobimy nic na siłę, rozumiemy przywiązanie do rodzinnego domu, ale budynek naprawdę nie nadaje się do mieszkania. Liczymy, że pan Mirosław w końcu jednak się zgodzi.

Pojechaliśmy do Sławoszewa, żeby porozmawiać z 47-latkiem. Dom rzeczywiście prezentuje się nie najlepiej a sam gospodarz potwierdza, że nie czuje się w nim bezpiecznie.

– No tak, kominy się sypią, z dachu lecą dachówki, w kuchni przecieka dach, w oborze woda się leje i nie ma połowy ściany. Nie ma bieżącej wody, pompuję ją ze studni, nie ma łazienki. Ale da się mieszkać. Już przecież były silne burze tego lata, wiało też mocno a nic się nie zawaliło – przekonuje M. Sobczak. – Przecież gdybym przeniósł się do mieszkania od gminy to musiałbym zrezygnować z prowadzenia gospodarstwa a mam 7 hektarów, dwie krowy i kury. Opcja mieszkania gdzie indziej i dojeżdżania na pole nie wchodzi w grę. A ja nie chcę rezygnować z tego, co robię. Wójt był u mnie osobiście i rozmawialiśmy o różnych rozwiązaniach.

Gospodarz przyznał też, że urząd gminy proponował mu nawet zamianę gospodarstwa na inne. Z podobnej wielkości polem uprawnym, dużą stodołą w bardzo dobrym stanie oraz budynkiem mieszkalnym. Wówczas nie musiałby rezygnować z pracy polowej.

– Ale tam, przy tak dużej stodole i całkiem sporym jak dla mnie domu, pewnie byłyby bardzo duże opłaty, nie wiem czy byłoby mnie na to stać. Tutaj płacę tylko prąd, nawet za budynek już mam zwolnienie z opłat, za to że nie ma części dachu. Poza tym, jak z przeprowadzką, trzeba by wszystko przewieźć, jak? – mówi pan Mirosław.

Można odnieść wrażenie, że 47-latek próbuje przekonać sam siebie, że nie potrzebuje pomocy i szuka wymówek, żeby jej nie przyjąć. Tak naprawdę jest bardzo przywiązany do starego domu, na który patrzy z ogromnym sentymentem i żalem. Pan Mirosław obiecał jednak, że jeszcze raz dokładnie przemyśli kwestię ewentualnej przeprowadzki.

– Cały czas przekonujemy pana Mirosława, żeby przeniósł się do mieszania socjalnego – mówi wójt Zbigniew Wojtera
– Wójt był u mnie osobiście i rozmawialiśmy o różnych rozwiązaniach – mówi Mirosław Sobczak
UDOSTĘPNIJ:
Uwaga kierowcy! Prot
Czy Netto się przeb
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.