Dramatyczne wydarzenia na osiedlu. Zabił siostrę? – pytają mieszkańcy
Do dramatycznych wydarzeń doszło przy ulicy Konopnickiej. Pogotowie, straż pożarna, policja, biegły sądowy – wszystkie służby postawione na nogi w związku ze śmiercią lokatorki bloku. Niektórzy mieszkańcy osiedla od samego początku mówili o zabójstwie i podejrzewali o nie Stefana K., brata denatki, który przed policją schował się na strychu a później zakuty w kajdanki został zabrany do policyjnego aresztu. Dzień wcześniej w mieszkaniu rodzeństwa doszło do awantury. – Czy to brat odebrał życie Wandzie B.? – dopytywali lokatorzy bloków na łęczyckim osiedlu.
Stefan K., brat denatki, przed przyjazdem mundurowych zamknął drzwi do mieszkania, gdzie leżały zwłoki i schował się na strychu. Dlaczego uciekł? Nie wiadomo. Ostatecznie funkcjonariusze zakuli go w kajdanki i wyprowadzili z bloku. Mężczyzna trafił do aresztu. Całą akcję obserwowali zdezorientowani gapie, którzy głośno komentowali widok mężczyzny prowadzonego przez policję.
Od sąsiadów dowiedzieliśmy się, że dzień wcześniej w mieszkaniu rodzeństwa doszło do awantury a na klatce schodowej widać było ślady krwi. Niektórym trudno było jednak uwierzyć, że sąsiad mógłby posunąć się do tak strasznego czynu.
– Stefan wydaje się być spokojnym człowiekiem, zawsze mówi dzień dobry, ostatnio to on wychodził z psem, wcześniej robiła to jego siostra – mówi Maria Rydczak. – Aż trudno uwierzyć, że mogłoby dojść do czegoś takiego.
Denatka miała problemy psychiczne, do tego nadużywała alkoholu. W ostatnim czasie nie stronił od niego również jej brat.
– Nie ma co ukrywać, że byli głośnymi sąsiadami. Czy to dzień, czy noc było ich słychać. Ona zazwyczaj krzyczała, że chce więcej alkoholu a on odkrzykiwał, że już wszystko wypiła i ma się zamknąć – usłyszeliśmy od Jana Kaźmierczaka. – Wanda podobno załamała się psychicznie po śmierci matki i leczyła się na depresję. Alkohol z takimi lekami na pewno nie był dobrym połączeniem. Poza tym trudno więcej
powiedzieć, bo przeprowadzili się tu może 1,5 roku temu.
Od policjantów pracujących na miejscu zdarzenia dowiedzieliśmy się, że mężczyzna został zabrany do aresztu, ponieważ na daną chwilę nie można było wykluczyć jego udziału w śmierci kobiety. Na drugi dzień po południu został zwolniony.
Łęczycka prokuratura potwierdza, że kobieta nadużywała alkoholu. W dodatku, w chwili śmierci miała liczne, sine obrażenia na twarzy. Mógł to być dodatkowy czynnik wykluczający naturalną przyczynę zgonu. Dopiero przeprowadzona na drugi dzień sekcja zwłok dała odpowiedź na najważniejsze pytanie – co wydarzyło się w mieszkaniu przy ul. Konopnickiej? Czy kobiecie ktoś mógł pomóc w odejściu na tamten świat? W piątek po południu dostaliśmy informację z policji.
– Policjanci na miejscu zebrali niezbędny materiał dowodowy, jego analiza oraz przeprowadzona sekcja zwłok wykazały, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych – wyjaśnia podkom. Agnieszka Ciniewicz z KPP w Łęczycy.
Mieszkańcy pobliskich bloków na pewno długo będą pamiętać sceny niczym z filmu akcji. Wiele osób z pewnością też odetchnie z ulgą, że ich sąsiad okazał się niewinny.
(ms)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.