Dramat 80-latka! Szpital w Łęczycy nie udzielił mu pomocy!
Niezwykle dramatyczne chwile przeżył mieszkaniec Łęczycy, któremu w gardle utknęła kość i któremu nie udzielono pomocy w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. 80-latek po 3 godzinach oczekiwania przed szpitalem usłyszał, że musi posiadać skierowanie od lekarza rodzinnego. Mężczyzna myślał, że już tego nie przeżyje.
Seniorowi, podczas spożywania posiłku, utknęła w przełyku ostra kość drobiowa.
– W późne poniedziałkowe popołudnie, 16 listopada br. spożywałem obiad, kiedy nagle poczułem, że w przełyku coś mi utknęło. Wówczas jeszcze miałem nadzieję, że to kawałek mięsa. Wkrótce jednak przekonałem się po dość dotkliwym kłuciu, że jest to najprawdopodobniej nieduża kość. Oboje z żoną jesteśmy ludźmi w starszym wieku, rodzina nie mieszka w Łęczycy, postanowiliśmy, że nie będziemy wzywać pogotowia tylko rano pójdziemy do szpitala. Zgodnie z ustaleniem we wtorek rano poszliśmy do szpitala na pogotowie – wspomina pan Marian (nazwisko do wiadomości redakcji). – Wiemy, że jest koronawirus, ale oczekiwanie przez 3 godziny na zewnątrz szpitala w godzinach porannych zdrowia nam nie przysporzyło. Wreszcie wyszła chyba pielęgniarka i po wysłuchaniu z czym przychodzimy, stwierdziła, że aby została mi udzielona pomoc w szpitalu, muszę mieć najpierw skierowanie od lekarza rodzinnego. Niestety w naszej przychodni Medar też już nie mogłem się zarejestrować, bo jak usłyszałem – za późno. Stwierdziłem, że chyba przyjdzie mi się pożegnać z życiem, bo nikt nie chciał udzielić mi pomocy. Wtedy żona wpadła jeszcze na pomysł, aby iść prywatnie do laryngologa, na szczęście spółdzielnia medyczna jest też na ulicy Konopnickiej, gdzie mieszkamy. Kiedy, po dotarciu do przychodni usłyszeliśmy, że laryngolog nie przyjmuje, bo się zaraził koronawirusem, byłem zupełnie zrezygnowany i zastanawiałem się tylko czy przeżyję następną noc. Chyba z tego stresu, zupełnie nie zastanawiając się ugryzłem dość duży kęs jabłka, co spowodowało potężny kaszel z równoczesnym wydaleniem owocu i kości. Pomyślałem, że Bóg nie ma jeszcze co do mnie planów, ale przeżywszy już ponad 80 lat nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tak, że człowiek nie może absolutnie liczyć na pomoc lekarzy.
Czy na SOR-ze postąpiono prawidłowo odmawiając pomocy?
– Chory z nagłym zachorowaniem zgłaszający się na SOR lub NiŚOZ nie musi posiadać skierowania od lekarza – czytamy w krótkiej odpowiedzi nadesłanej redakcji od dyrektora Krzysztofa Kołodziejskiego.
Rodzina mężczyzny zapowiada pozwanie szpitala za nieudzielenie pomocy w nagłym przypadku.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.