HomeAktualności z regionuDlaczego strażak podpalił ciepłownię?

Dlaczego strażak podpalił ciepłownię?

jedenJeszcze długo komentowane będzie zdarzenie sprzed tygodnia, kiedy to w nocy z niedzieli na poniedziałek 37-letni Robert W. wtargnął do ciepłowni miejskiej, sterroryzował siekierą pracownika i podpalił obiekt. Na wierzch wyszły nowe fakty. Przybywa osób, które są przekonane, że agresor nie jest szaleńcem a jego działanie było wynikiem niesprawiedliwej decyzji prezesa Ozorkowskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Jak było naprawdę?
Robert W. w komunalce pracował 20 lat. Z firmą był bardzo związany. Dotarliśmy do osób, które twierdzą, że 37-latek został niesłusznie oskarżony o kradzież. Jak się dowiedzieliśmy najbliższa rodzina zastanawia się nawet nad tym, czy nie skarżyć szefa przedsiębiorstwa komunalnego o rozpowszechnianie w mediach nieprawdziwych informacji.
– Kilka miesięcy temu rozeszło się w przedsiębiorstwie, że prezes będzie zwalniał ludzi. Jeden z pracowników, któremu również groziło zwolnienie, poszedł do prezesa i oskarżył Roberta o kradzież pieniędzy. To nie była prawda. Prezes zamiast wyjaśnić sprawę, udowodnić winę, podsunął Robertowi zwolnienie za porozumieniem stron. Chłopak się przestraszył, że otrzyma dyscyplinarkę i podpisał dokument. To był jego błąd – słyszymy od Dariusza K. (nazwisko do wiadomości redakcji).
Józef Ziółkowski pracował w OPK. Znał Roberta W.
– To jest doskonały elektryk. Ta praca była całym jego życiem. Nigdy nie uwierzę w to, że Robert cokolwiek komuś ukradł – twierdzi pan Józef. – Przepracowałem z nim trzy lata zanim poszedłem na wcześniejszą emeryturę.
Do redakcji zadzwoniła – jak sama się określiła – przyjaciółka rodziny zwolnionego pracownika OPK.
– Robert załamał się oskarżeniem o kradzież. Jesteśmy tym wszystkim bardzo zbulwersowani, bo w mediach określa się Roberta złodziejem, pijakiem i szaleńcem. Nie było tak, że Robert związał pracownika ciepłowni. Pracownik uciekł, gdy zobaczył Roberta z siekierą, którą niszczył urządzenia. Robert nie chciał mu zrobić krzywdy. A jeśli chodzi o tą niby kradzież, to dlaczego nie została zgłoszona na policję?
Nadkomisarz Liliana Garczyńska, rzecznik policji w Zgierzu, potwierdza, że nie było żadnego zgłoszenia z OPK o kradzieży.
– Nie mamy również żadnego nagrania na którym zarejestrowany został moment kradzieży. Prezes OPK twierdzi, że nagranie było, ale spłonęło w wyniku podpalenia ciepłowni – informuje rzecznik zgierskiej policji.
Grzegorz Stasiak, szef Ozorkowskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego, o zarzutach pod swoim adresem, nie chce rozmawiać.
– Dla mnie najważniejsze jest to, że do mieszkańców płynie już ciepło – słyszymy.
Nie udało nam się porozmawiać z Elżbietą i Ryszardem W. – rodzicami 37-latka, którzy wynajęli prawnika i  robią wszystko, by Robert opuścił areszt. Starają się, aby był pod dozorem policji.
Zwolniony pracownik komunalki przez ponad 15 lat był strażakiem w miejscowej OSP. Jarosław Kasprowicz, prezes OSP w Ozorkowie, ma dobrą opinię o Robercie W.
– Oczywiście bardzo negatywnie oceniam podpalenie przez Roberta ciepłowni, ale tak szczerze mówiąc, to nie wiem dlaczego tak uczynił, bo sprawiał wrażenie rozsądnego człowieka. W OSP był dobrym strażakiem. Dowodził w akcjach, uczył młodzież – mówi prezes. – Z bólem serca podjęliśmy na zarządzie decyzję o usunięciu Roberta z OSP.
To właśnie z remizy strażackiej przy ul. Kościuszki 37-latek, który posiadał klucze, wziął w nocy siekierę, toporek i kanister benzyny, którą oblał później urządzenia sterujące kotłami centralnego ogrzewania. Usłyszał zarzut zniszczenia elementów sieci ciepłowniczej znacznej wartości, co spowodowało zakłócenie ich działania. Grozi za to kara do 10 lat pozbawienia wolności – mówi Krzysztof Kopania,  rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej.
Według śledczych mężczyzna podczas przesłuchania przyznał się do zarzutu. Złożył wyjaśnienia, w których jednak wprost nie odniósł się do motywów swojego działania. Wiele wskazuje jednak na to, że jego zachowanie podyktowane było negatywnymi emocjami związanymi z wcześniejszym zwolnieniem z pracy w ozorkowskiej ciepłowni. Straty w wyniku jego  działania szacuje się na ponad 2 mln zł. Do czwartku 12 tysięcy mieszkańców Ozorkowa było pozbawionych ciepła i ciepłej wody. Decyzją prokuratury Robert W. został aresztowany na okres 3 miesięcy. Jest pod obserwacją biegłych z zakresu psychiatrii.
Tekst i fot. (stop)

Snajper groził mies
strażak podpalił j
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.