Czy matka zastępcza biła dzieci?
Czy znów ktoś nie dopilnował swoich obowiązków doprowadzając do dramatu dzieci? Czy były bite i zamykane w pokojach przez matkę zastępczą? Zastraszone i zamknięte w sobie rodzeństwo w końcu odważyło się mówić. Problem zauważył szkolny pedagog. Sprawa trafiła do prokuratury
Rodzeństwo – Patrycja (10 lat) i o 2 lata starszy Mariusz – poskarżyło się w szkole na złe traktowanie przez „ciocię”. Dzieci mówiły, że są przez nią bite. Nauczycielka zawiadomiła koordynatora z PCPR oraz kuratora sądowego. Rodzeństwo zostało odebrane matce zastępczej.
– Zawiadomienie wpłynęło do sądu od kuratora, który przeprowadzał wywiad w miejscu przebywania dzieci. W wyniku rozmów z dziećmi uzyskał informacje, że może dochodzić do przemocy w domu, do zamykania dzieci w pomieszczeniach oraz ograniczania im porcji żywności. Sąd o sprawie powiadomił prokuraturę rejonową w Łęczycy. 9 września zostało wszczęte dochodzenie w sprawie psychicznego i fizycznego znęcania się nad małoletnimi, Patrycją i Mariuszem, w okresie od sierpnia 2011 r. do czerwca 2014 r. Postępowanie jest w toku – informuje Monika Piłat, prokurator rejonowy. – Przesłuchana została pani kurator oraz pani, u której w tej chwili przebywają dzieci. Zostanie również skierowany wniosek o przesłuchanie dzieci w tej sprawie, oczywiście w obecności psychologów.
Do prokuratury nie została jeszcze wezwana matka zastępcza, która miała dopuszczać się aktów przemocy. Nie rozumie, dlaczego dzieci oskarżają ją o złe traktowanie.
– Partycja i Mariusz zaczęli rozpowiadać, że je biję chyba w kwietniu. Nie mam pojęcia dlaczego, bo miały u mnie dobrze. Zapisałam je na prywatne zajęcia, miały swój pokój, nawet własną łazienkę do dyspozycji. Być może byłam dla nich zła, bo goniłam do nauki a nie chciały nawet odrabiać lekcji. Uczyłam, że trzeba po sobie sprzątać i pilnowałam tego. Dzieci miały swoje obowiązki, czasem podniosłam głos, ale nigdy nie uderzyłam. Od czasu, gdy zaczęły opowiadać w szkole te głupoty, nawet ich nie dotknęłam. Zdecydowałam się wtedy zrezygnować z pełnienia funkcji opiekuna zastępczego. Nie chciałam mieć problemów. Teraz, gdy słyszę, że sprawę sprawdza prokuratura, zastanawiam się jak mam udowodnić, że w moim domu nie dochodziło do żadnych aktów agresji. Nie mam na to dowodów, poza tym, że dzieci nigdy nie miały żadnych siniaków. Ale to jest ich słowo przeciwko mojemu, a wiadomo, że każdy uwierzy w to, co mówi dziecko – opowiada Elżbieta M. (nazwisko do wiadomości red.), której odebrano dzieci. – Złożyłam pismo, że rezygnuję z opieki nad rodzeństwem z końcem czerwca, bo chciałam żeby skończyły spokojnie rok szkolny. Może to też był błąd, trzeba było zrezygnować wcześniej. W konsekwencji i tak kurator zabrał je kilka dni wcześniej. Kiedy pytałam Patrycję dlaczego to robią, z jakiego powodu mnie oskarżają, zawsze padała ta sama odpowiedź: „No bo tak”.
Jak się dowiedzieliśmy Patrycja i Mariusz przebywali u matki zastępczej od sierpnia 2011 r. Ze sprawy został wyłączony ich starszy brat, który powiedział, że nigdy nie został uderzony przez Elżbietę M. Rodzeństwo zostało umieszczone w rodzinie zastępczej, w której są też inne dzieci. Z relacji nauczycielki, która zauważyła problem sprzed wakacji, a teraz śledzi los swoich byłych wychowanków, wiemy, że dzieci są zadowolone ze zmiany otoczenia i czują się dobrze w nowym domu.
(MR)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.