Czy doszło do profanacji zwłok?

 – To skandal. Jak tak można. Doszło do profanacji – to tylko jeden z sygnałów, które otrzymaliśmy w sprawie śmierci 46-latka.
 Jedziemy na miejsce. Nasi rozmówcy potwierdzają, że na nieboszczyku leżały plakaty.
 – Zostały zdjęte z pobliskiej tablicy – uważa Mariusz Szczepański. – Krzysztof był moim kolegą. Gdy zobaczyłem go jak leży sztywny przed ośrodkiem zdrowia, w tych plakatach i z butelkami, to zrobiło mi się strasznie smutno. Każdy tutaj wie, że nadużywał alkoholu. Ale czy to tłumaczy, że ktoś go tak potraktował. Już nie żył, zmarłemu należy się szacunek.
 O tym, że na zwłokach znajdowały się plakaty, potwierdzają kolejni mieszkańcy.
 – Od rana pracowaliśmy w pobliżu ośrodka zdrowia. Kosiliśmy trawę – słyszymy od Zdzisława Janowskiego, pracownika komunalnego. – Faktycznie, widziałem, że jest na ciele jakiś plakat. Wokół niego było również pełno butelek. Wyglądało to tak, jakby ktoś je poustawiał.
 Dowiedzieliśmy się, że przyczyną śmierci Krzysztofa B., zwanego w Leśmierzu „Budzykiem”, była najprawdopodobniej zbyt duża ilość wypitego denaturatu. O jego problemach z alkoholem pisaliśmy w Reporterze w ubiegłym roku. Wówczas 46-latek zapewniał, że nie sięgnie już po denaturat (wcześniej, również z powodu nadużywania alkoholu, zmarł jego kolega).
 Mieszkańcy mówią, że od denaturatu, na przestrzeni kilku ostatnich lat, zmarło już w Leśmierzu co najmniej 6 osób.
 (stop)







BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.