Coraz większe podziały wśród radnych. Od budżetu do mobbingu…
Sesja budżetowa zamieniła się w prawdziwą wojnę nerwów. Wszystko za sprawą raportu komisji rewizyjnej, która przeprowadzała kontrolę w miejskiej pływalni „Wodnik”.
Jak bumerang powraca sprawa basenu. Kilka tygodni temu samorządowcy również zajmowali się tematem pływalni a konkretnie pracowniczą skargą związaną z niskimi zarobkami. Problem jednak w tym, że pod petycją do rady nie podpisał się ani jeden pracownik. Skarga i tak jednak zrobiła swoje. Radni postanowili, że komisja rewizyjna weźmie pod lupę „Wodnika”.
Aleksander Siwek przewodniczył zespołowi kontrolnemu.
– Moim zdaniem nasza kontrola w miejskiej pływalni jest dla dyrektora „Wodnika” miażdżąca. Wykryliśmy szereg nieprawidłowości. Szkoda jedynie, że pracownicy się przestraszyli i wycofali z wcześniejszych oskarżeń pod adresem dyrektora basenu. No, ale cóż, rozumiem, że boją się o swoją pracę. Zdołaliśmy ustalić, że dyrektor pływalni pojawia się w pracy bardzo rzadko. Jego czas pracy nie jest ewidencjonowany. Podobnie jest z księgową, która jest zatrudniona w dwóch miejscach. Zresztą księgowość jest prowadzona nieprofesjonalnie, niektóre faktury księgowane są podwójnie a inne w dniu wolnym od pracy. Jeden z dzierżawców nie płaci za prąd i wodę – wymienia jednym tchem radny.
Najwięcej kontrowersji wywołała informacja o rzekomym mobbingu na terenie pływalni, którego miał się dopuścić dyrektor „Wodnika” w stosunku do Joanny Mariankowskiej, menadżer miejskiej pływalni.
– Dyrektor zabrał jej służbowy telefon komórkowy i biurowy sprzęt. Kazał również prowadzić dokładny dziennik, w którym menadżer ma zapisywać godzina po godzinie czym się zajmuje – dodaje szef zespołu kontrolnego, który wnioskował do burmistrza o rozważenie zmiany dyrektora miejskiej krytej pływalni.
Joanna Mariankowska bardzo emocjonalnie mówiła o współpracy z dyrektorem „Wodnika”.
– Kiedyś byłam dobra a teraz już jestem najgorsza? Czy tylko dlatego, że niedawno wypisałam się z klubu PiS? – pytała.
Analiza pokontrolna podzieliła radnych. Negatywnie o raporcie komisji rewizyjnej wypowiedział się również burmistrz Jacek Socha.
– Stawiam pytanie o rzetelność przygotowanego materiału – usłyszeli radni od włodarza miasta. – Tym bardziej, że przewodniczący zespołu kontrolnego odrzucił istotne wnioski jednego z członków tego zespołu (Ryszarda Kałużnego – przyp. aut.). Poza tym jakich naruszeń prawa miał się dopuścić dyrektor „Wodnika”? Dlaczego przewodniczący zespołu nic nie wie o przeprowadzonej w „Wodniku” kontroli Powiatowej Inspekcji Pracy?
Wraz z kolejnymi pytaniami przybywało emocji. Kulminacja nastąpiła, gdy na sesji pojawił się dyrektor pływalni.
– Uważam, że ustalenia pokontrolne są krzywdzące i niesprawiedliwe – mówił wzburzony Krzysztof Kozłowski, dyrektor MKP „Wodnik”. – Owszem, odebrałem służbowy telefon pani Mariankowskiej, ponieważ prowadziła bardzo dużo prywatnych rozmów. To samo dotyczy drukarki na której drukowane były dokumenty wcale nie związane z działalnością basenu. A jeśli chodzi o brak zapłaty za zużytą przez dzierżawcę wodę i energię, to po prostu na prośbę dzierżawcy, który poniósł duże koszty związane z remontem pomieszczenia, przesunąłem zapłatę na grudzień. Te pieniądze na pewno wpłyną do kasy pływalni. Pragnę dodać, że inspekcja pracy nie miała negatywnych uwag po kontroli. Żadnego mobbingu u nas nie ma.
Samorządowcy dyskutowali też – choć już nie tak nerwowo – o wydatkach na oświatę. Padały również pytania o przygotowanie szkół podstawowych do przyjęcia sześciolatków, niezrealizowane remonty oraz nagminne zwolnienia uczniów z lekcji wychowania fizycznego.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.