Chora na cukrzycę błaga o pomoc!
Maryla Chabasińska kilka dni temu wysłała do burmistrza pełen dramatycznych próśb list. W piśmie skarży się na postępowanie dyrektora Miejskiej Przychodni Zdrowia. Opisuje swoją chorobę i oczekuje pomocy. Twierdzi, że szef przychodni zdrowia jest nieczuły na błagania i wcale nie przejmuje się jej dolegliwościami.
Pani Maryla od lat zmaga się z cukrzycą. Choroba zniszczyła organizm, pojawiły się nowe zdrowotne problemy. Źródłem konfliktu pomiędzy pacjentką a MPZ jest brak zgody na to, aby pielęgniarka wykonywała zastrzyki w domu naszej Czytelniczki.
– Jestem załamana. Nie rozumiem, dlaczego dyrektor przychodni nie godzi się na to, aby pielęgniarka przychodziła do mnie i podawała mi insulinę – słyszymy od M. Chabasińskiej. – Wcześniej taka zgoda była. Teraz kazano mi przychodzić do przychodni a ja nie mam na to siły. Po takim spacerze do przychodni często mam poziom cukru poniżej 60. Wtedy nie dostaję insuliny, bo groziłoby to śpiączką. Mój problem polega na tym, że cukier skacze jak szalony i insulinę mogę dostawać tylko i wyłącznie przy wcześniejszych konsultacjach z lekarzem. Poza tym spacer do przychodni kosztuje mnie naprawdę dużo wysiłku. Jak tam dojdę, to jestem cała spocona. Później wyjdę na dwór, owieje mnie wiatr i ciągle jestem przeziębiona. Mam już tego dość. Chyba najlepiej jakbym umarła.
Przychodnię krytykuje ojciec pani Maryli.
– Jak nie wiadomo o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze. Jak można w ten sposób? Czy to aż taki duży problem, aby pielęgniarka dwa razy dziennie przyszła do nas i zrobiła córce zastrzyk? – pyta rozżalony Ryszard Chabasiński. – Ja nie mogę niestety pomóc córce. Nie wychodzę z domu. Też jestem chory. Od pana dyrektora przychodni zdrowia otrzymaliśmy odpowiedź, że nie ma podstaw i uzasadnienia medycznego, aby pielęgniarka środowiskowa podawała córce w domu insulinę. Jeśli tak jest, to udowodnimy, że dyrektor się myli. Będziemy kilka razy dziennie wzywać pogotowie. Wtedy chyba dyrektor MPZ zmieni zdanie.
W piśmie przesłanym przez Andrzeja Fijałka, dyrektora MPZ w Ozorkowie, państwu Chabasińskim rzeczywiście można przeczytać o braku podstaw do pomocy pielęgniarki w domu pacjentki. Można również przeczytać o tym, że szef przychodni uważa, iż nie ma także podstaw i uzasadnienia medycznego, aby pacjentka nie mogła podawać sobie sama insuliny. Dyrektor Fijałek informuje też chorą, że może wystąpić na drogę sądową.
– Ja dyrektora na pewno nie obrażam – słyszymy od Maryli Chabasińskiej. – Jest odwrotnie. Usłyszałam w przychodni od niego pod swoim adresem obraźliwe słowo. Napisałam o tym w skardze do burmistrza.
Do dyrektora A. Fijałka wysłaliśmy maila z prośbą o wyjaśnienie. W odpowiedzi czytamy: „Pielęgniarka środowiskowa udziela świadczeń w domu pacjenta u osób obłożnie chorych, mających problemy z poruszaniem się lub wymagających pomocy osób trzecich na stałe.
Na podstawie dokumentacji medycznej, w tym między innymi opinii Kliniki Endokrynologii, pacjentka nie kwalifikuje się do podawania insuliny w miejscu zamieszkania. Ponadto stwierdzono, iż pacjentka sama może podawać sobie insulinę. Niemniej jednak Miejska Przychodnia Zdrowia poinformowała pacjentkę, iż o każdej porze pracy placówki zarówno przy ul. Wigury jak i w filii przy ulicy Spokojnej, poza kolejnością może mieć wykonane badanie poziomu glikemii i podanie insuliny. Jednocześnie poinformowałem pacjentkę przed kilkoma miesiącami, iż jeśli przyniesie zaświadczenie od jednego specjalisty w dziedzinie; (diabetolog, nefrolog, endokrynolog, okulista, kardiolog, gastrolog, psychiatra, psycholog kliniczny), że ma mieć wykonywane podawanie insuliny w miejscu zamieszkania to takie świadczenie otrzyma. Do chwili obecnej nie otrzymałem takiego zaświadczenia. Pacjentka była wielokrotnie przeszkolona przez pielęgniarkę. Nigdy nie odezwałem się do pacjentki w sposób obelżywy lub lekceważący. Dodatkowo informuję, iż pacjentka skierowała do mnie pismo mające charakter pomówień i insynuacji odnośnie odmowy podawania insuliny w miejscu zamieszkania pacjentki. W odpowiedzi poinformowałem, że stawiane w nim zarzuty pod moim adresem mają charakter pomówień oraz insynuacji i jeśli pacjentka nie przestanie oskarżać mnie o rzeczy, które nie miały miejsca będę zmuszony chronić swoje dobra osobiste na drodze sądowej. Kierowanie kolejnych pism pod moim adresem w treści, których oskarża mnie pacjentka o czyny, które są przestępstwami nosi znamiona nękania.”
Jaki jest komentarz burmistrza Jacka Sochy w tej sprawie?
– Będę rozmawiał z dyrektorem przychodni. Poproszę go o to, aby zastanowił się nad rozwiązaniem, które byłoby najkorzystniejsze dla chorej – mówi J. Socha.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.