Burmistrz ma dosyć. Zapowiada, że zrobi porządek
Lenistwo, brak zaangażowania i jakiejkolwiek chęci do pracy ze strony urzędników – to są fakty o których mówi burmistrz Krzysztof Lipiński. Do zwolnienia jest co najmniej kilka osób. Mimo przedwyborczych zapewnień, urzędnicy mogą „wylecieć” z magistratu.
W trakcie kampanii wyborczej burmistrz wielokrotnie był atakowany za poczynania ze swojej wcześniejszej kadencji. Wówczas zwolnił sporą część pracowników urzędu miejskiego. W kampanii przyznał, że nie było to dobre posunięcie i zapewniał, że tym razem takiego ruchu nie powtórzy. Wszystko jednak wskazuje na to, że zwolnienia są nieuniknione.
– Jeśli urzędnicy nie potrafią załatwić najprostszych spraw, to jak funkcjonować ma łęczycki magistrat? Ci ludzie nie mają żadnych chęci do pracy. Przychodzą, zrobią swoje, albo i nie, po czym idą do domu. Nie ma w nich w ogóle energii, motywacji czy zaangażowania. Jak zwrócę uwagę, to nic sobie z tego nie robią, nic się nie zmienia. Ja nie mam z kim pracować. Tylko wydział finansowy ma konkretne zadania, które wykonuje, praca pozostałych wydziałów mnie po prostu przeraża. Proste polecenia sprawiają urzędnikom problem, ja mam już dosyć tłumaczenia się za nich, dlaczego coś nie zostało zrobione – wyjaśnia burmistrz Krzysztof Lipiński. – W wyborach obiecałem, że nie zwolnię nikogo w urzędzie, ale od kilku tygodni bije się z myślami, co jest ważniejsze. Racja stanu miasta Łęczyca czy słowo dane w wyborach? Czy mogę poświęcić interesy Łęczycy w zamian za to, że dotrzymam słowa danego przed wyborami? Co z tego Łęczyca będzie miała? Nic, a ja sam dla Łęczycy też nie zrobię nic, jeśli nie będę miał oddanych, zaangażowanych na maksa pracowników. Chyba będę musiał przeprosić wszystkich Łęczycan i podjąć decyzję. Niestety kilka osób powinno pożegnać się z pracą. Jesteśmy urzędem miasta a nie ośrodkiem pomocy społecznej, nie widzę powodów żeby chronić kogokolwiek. W pracy należy ciężko pracować.
Choć K. Lipiński oficjalnie zastanawia się nad zwolnieniem kilku osób, to tak naprawdę na ponad 60 urzędników, niewielu może być pewnych swojej posady. Każdy z nich jest „na oku”. Może ospałość i brak zaangażowania w pracę wynikają ze strachu i niepewności? Burmistrz zapewnia, że urzędnicy się go nie boją, wręcz przeciwnie. Pracownicy magistratu unikają rozmów na ten temat. Twierdzą, że groźba zwolnienia nigdy do przyjemnych nie należy i niczego nie można być pewnym. Do tej pory z urzędem pożegnało się trzech pracowników: Monika Kilar – Błaszczyk, która zrezygnowała sama z powodu zmiany pracodawcy oraz Kazimierz Staniewski, kierowca UM i Teresa Kawczyńska, kierownik referatu oświaty, którzy byli już w wieku emerytalnym. Kierowniczą posadę straciła też Anna Rosińska stając się szeregowym urzędnikiem. Burmistrz zmienił również sekretarkę w swoim gabinecie, która pracowała dla poprzedniego włodarza miasta Andrzeja Olszewskiego.
(MR)
Kryspian / 28 maja 2015
Krzychu kiedy zlikwidujesz Straż Miejską?