Bank mnie oszukał – twierdzi pan Marek
Banki współpracują z różnymi instytucjami, ale czy to oznacza, że klienci banku w momencie zawierania umowy również zobowiązani są do takiej współpracy? Absolutnie nie, ale trzeba bardzo uważać i być wyczulonym na wszelkie dodatkowe oferty, zwłaszcza te, proponowane telefonicznie.
Przekonał się o tym niedawno klient jednego z ogólnopolskich banków mających swój oddział w Łęczycy. Około miesiąca po założeniu konta, Marek Walczak odebrał telefon od firmy oferującej ubezpieczenie. Nieświadomy ryzyka zawarcia jakiejkolwiek umowy przez telefon, emeryt stał się beneficjentem ubezpieczenia o nazwie „zabezpieczenie codziennych płatności na wypadek zdarzeń losowych”, za które miesięczna opłata w wysokości 20 zł miała być pobierana automatycznie z konta klienta. Ubezpieczenie to ma stanowić wsparcie finansowe na wypadek pojawienia się trudności z utrzymaniem płynności finansowej spowodowanej kilkoma czynnikami, wymienionymi w szczegółowych informacjach.
– To jakaś bzdura, co to za ubezpieczenie, które w rzeczywistości jest bezużyteczne. Jak można naciągać starszych ludzi na coś takiego? Kwota jest nieduża, ale jeżeli ktoś ma niewiele ponad 800 zł emerytury, to liczy się ze wszystkimi wydatkami – komentuje szwagier pana Marka.
Sam fakt sposobu działania firmy oferującej ubezpieczenie jest ciekawy. Od kilku dni nie można połączyć się z konsultantem, pod numerem z którego dzwoniono do Marka Walczaka. W słuchawce słyszymy tylko automatyczne nagranie :
(Nazwa firmy) Dziękujemy za oddzwonienie. W tej chwili połączenie nie może być zrealizowane.
Sprawdzając numer telefonu w internecie ustaliliśmy, że jest to kontakt do instytucji finansowej współpracującej z bankiem. Opinie osób mających z nią styczność są negatywne.
Problemem nie jest jednak samo ubezpieczenie ani sposób jego sprzedaży klientom. Marek Walczak czuje się pokrzywdzony przez bank, w którym założył konto, bo jak mówi, bank przekazał jego dane osobowe.
– Wygląda na to, że bank, w którym założyłem konto, żeby wpływała tam moja emerytura w ramach współpracy z tamtą firmą, przekazał jej moje dane. Nie wyraziłem na to zgody, sprzedano moje dane osobowe. Z żadnego innego źródła nie mogli mieć mojego nazwiska i telefonu kontaktowego. Jestem oburzony takim sposobem działania poważnego banku. Powinni się też zastanowić z jakimi firmami wchodzą we współpracę. Złożyłem już pisemną rezygnację z tego ubezpieczenia – nie kryje zdenerwowania Marek Walczak.
W banku nie udzielono nam komentarza w tej sprawie, nawet w obecności samego zainteresowanego. – Nie będziemy rozmawiać z klientem w obecności mediów – usłyszeliśmy.
Po wyjściu z banku pan Marek był rozczarowany, nie uzyskał żadnych konkretnych informacji.
Zadzwoniliśmy do dyrektora banku.
– Jestem na urlopie. Proszę skontaktować się ze mną później – usłyszeliśmy.
(MR)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.