Ale numer! Z mieszkania po prześcieradle
Nie ma się co dziwić, że jednym z głównych tematów rozmów na osiedlu jest „wyczyn” Sławomira R. (nazwisko do wiadomości red.), który wyszedł z mieszkania przez okno po związanych prześcieradłach.
Jakkolwiek brzmiałoby to humorystycznie, to niestety sytuacja pana Sławomira jest nie do pozazdroszczenia. Sąsiedzi, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że lokator uciekał w ten nietypowy sposób z mieszkania na pierwszym piętrze, bo bał się swojej rodziny.
– Nie ma łatwego życia – usłyszeliśmy od jednej z sąsiadek. – Szczególnie dokucza mu córka jego brata. Nie ma dnia, aby nie było słychać jej wrzasków. Krzyczy na Sławka okropnie. Ubliża mu. Z tego co wiem, to Sławek uciekał właśnie przed nią tego dnia w którym przez okno schodził po prześcieradłach.
Niestety, związane prześcieradła okazały się za krótkie i Sławomir R. spadł na chodnik z wysokości okna na parterze kamienicy. Do zdarzenia przyjechała karetka pogotowia. Sąsiedzi wezwali również policję.
– Dowiedzieliśmy się, że Sławek wciąż przebywa w szpitalu. Ma uszkodzone kolana. Zresztą ta cała sytuacja odbiła się na nim bardzo negatywnie. I mam tu na myśli nie tylko ten upadek fizyczny. Sławek jest po prostu kłębkiem nerwów – twierdzi kolejna sąsiadka.
Próbowaliśmy porozmawiać z Beatą Cz. (nazwisko do wiadomości red.), która jest oskarżana przez sąsiadów o znęcanie się nad panem Sławomirem.
– Od czasu, gdy zwróciliśmy jej uwagę na złe traktowanie Sławka, to praktycznie nikomu nie otwiera. Panu na pewno też nie otworzy drzwi. Szkoda tu stać – usłyszał nasz reporter.
Sąsiedzi zamierzają w tym tygodniu odwiedzić komendanta miejscowej policji.
– Dzielnicowy wie o problemie. Do tej pory nic jednak nie zrobił. Chcemy porozmawiać z komendantem o tym, co dzieje się w naszej kamienicy. Szkoda Sławka, bo to naprawdę dobry człowiek – mówi lokatorka domu przy ul. Bema.
O trudnej sytuacji pana Sławomira mówi też Jerzy M., jego bliski kolega.
– Znamy się ze Sławkiem od szkoły podstawowej. Wiem, że niedawno uciekał z mieszkania po związanych prześcieradłach. Wydaję mi się, że wszystkiemu winna jest Beata. To dziwne, bo należy do Świadków Jehowy. Nie powinna się tak zachowywać.
Także sąsiedzi Beaty Cz. wspominają o jej wierze.
– Na klatce powiedzieliśmy jej kiedyś, że o wszystkim poinformujemy ich zbór. Wtedy się wściekła. Trzasnęła drzwiami i z lokatorami już nie rozmawia.
Czy po spotkaniu z komendantem policji sytuacja się uspokoi? Miejmy taką nadzieję.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.