38-latek namawia dzieci do seksu
Do naszej redakcji zadzwonili mieszkańcy z ul. Dworcowej, którzy twierdzą, że jeden z lokatorów bloku na osiedlu zaczepia dzieci. – Moja córeczka przerażona przybiegła do domu. Powiedziała mi, że jakiś pan zapraszał ją do siebie a gdy odmówiła postraszył ją nożem – mówi Lidia Grzelak.
Najbardziej bulwersujące jest to, że nasi rozmówcy wiedzą kim jest mężczyzna podejrzany o lubieżne czyny. Rozmawiali już o nim z policją. Do tej pory – jak twierdzą mieszkańcy – policja nic w tej sprawie nie robi.
– Po tym, jak moja Ada z płaczem mówiła o zboczeńcu, poszłam na policję. Zgłosiłam zdarzenie, mówiłam, że na osiedlu mieszka zboczeniec, który zaczepia małe dzieci. Myślałam, że będę musiała złożyć formalne pismo, że ktoś mnie w tej sprawie przesłucha. Nic z tych rzeczy. Policjant poinformował mnie, żebym wróciła do domu i czekała na telefon. Faktycznie, później zadzwonił do mnie policjant, który powiedział jedynie, abym… bardziej pilnowała dziecka. Do dziś nie mogę dojść do siebie po tej rozmowie. Jestem zaszokowana podejściem funkcjonariusza – mówi L. Grzelak. – Czy policjanci mają zamiar zająć się sprawą dopiero wówczas, jak stanie się nieszczęście?
Rodzice twierdzą, że mężczyzna jest coraz bardziej natarczywy. Przybywa dzieci, które boją się 38-latka.
– Zaczepił mnie na ulicy i powiedział, żebym przyszła do niego na kawę – wspomina 12-letnia Ada. – Mówił, żebym się nie bała. Dodał, że mnie nie zgwałci tak, jak wcześniej jakiegoś chłopca.
Matka Ady jest przerażona.
– Ze słów córki wynika, że ten zboczeniec zgwałcił już chłopca. To straszne. Ten mężczyzna jest bardzo niebezpieczny.
Kolejna dziewczynka opowiada, jak mężczyzna zaczaił się na nią w krzakach.
– Też zapraszał mnie do siebie. Gdy nie chciałam pójść, wyciągnął nóż, który miał schowany w rękawie – mówi 10-letnia Oliwka. – Pobiegłam do domu.
Mężczyzna jest dobrze znany na osiedlu. Pod koniec ubiegłego roku strzelał z wiatrówki do policjantów. Od dawna leczy się psychiatrycznie. Próbowaliśmy z nim porozmawiać. Nikt nie otworzył nam jednak drzwi. Sąsiedzi z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że nie zauważyli niczego podejrzanego w zachowaniu Waldemara S. (nazwisko do wiadomości redakcji).
O komentarz poprosiliśmy policję. Kilkakrotnie dzwoniliśmy do Agnieszki Ciniewicz, rzecznik łęczyckiej policji. Pani rzecznik nie odbierała telefonu. Do tej pory czekamy również na odpowiedź na naszego mejla w którym zapytaliśmy o 38-latka i policjanta, który miał matce Ady radzić, aby lepiej pilnowała córeczki.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.