Home2013 (Page 25)

jedynkaMałgorzata Kaźmierczak prowadzi w mieście zawodową rodzinę zastępczą. Przez kilka lat pomogła kilkudziesięciu porzuconym przez rodziców dzieciom. Jej cały wysiłek – jak nam powiedziała – legł w gruzach, po niedawnych informacjach, że sąd odebrał jej trójkę dzieci. Informacja, że w domu pani Małgorzaty jest brudno a dzieci chodzą głodne trafiła do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.

gołębiarz1Gołębie hodował mój ojciec a wcześniej dziadek. Ja też jestem gołębiarzem. Tak musiało być, jest to mój sposób na życie – mówi Sylwester Chojnacki. Staropolski srebrniak, to najpopularniejszy hodowlany gołąb. Bródek jest ciemny a jego nazwa wzięła się z charakterystycznej bródki. Grzywacz jest dużych rozmiarów – o gołębiach pan Sylwester
może rozmawiać godzinami.

targowisko1Miejskie targowisko w ubiegłym tygodniu świeciło pustkami. Zainteresowanie towarem było mizerne. Handlowcy z dezaprobatą kręcili głowami. Tak źle już dawno nie było. Wiosna w pełni. Piękna pogoda, jednak przy stoisku z okularami przeciwsłonecznymi pustki. Zdenerwowany sprzedawca z powodu braku klientów już w południe zaczął zwijać interes.

pup-zięba-W Powiatowym Urzędzie Pracy niektórzy bezrobotni zarejestrowani są od prawie 20 lat. Grupa tych osób jest mniej więcej stała. To ludzie z reguły bez kwalifi kacji, którzy zrezygnowali z aktywnego poszukiwania pracy. W jaki sposób ci bezrobotni radzą sobie z życiem, gdy już dawno temu skończyli z pobieraniem zasiłków?

dekoder1Na terenie województwa łódzkiego nie jest już nadawany sygnał analogowy telewizji naziemnej. Dla odbiorców posiadających starsze typy odbiorników zmiany związane z przejściem na sygnał cyfrowy oznaczają dodatkowe wydatki. Trzeba bowiem kupić specjalny dekoder, a niekiedy antenę zewnętrzną. Od kilku tygodni w sklepach RTV wzmożony ruch.
Tradycyjne analogowe telewizory odbierające programy za pomocą anteny zazwyczaj zainstalowanej na dachu nieruchomości nie są zdolne do odbioru emisji cyfrowych.

skok3Dzięki specjalnym sprężynującym szczudłom można dawać 3-metrowe susy a także skakać na prawie 2-metry. Chyba nie było przechodnia, który w ubiegłym tygodniu nie oglądał się za panem Tomaszem, który wyposażony właśnie w takie szczudła przemierzał ulicę Kaliską. – Wydałem na szczudła prawie 1500 złotych – mówi Tomasz Antosiak. – Było warto. To wielka frajda. Choć przyznam, że nauka chodzenia na takich szczudłach wcale nie była łatwa. W instrukcji zapewniają, że opanować technikę można w ciągu pięciu minut. Tak nie jest. Mnie to zajęło pięć dni. Skaczące szczudła to nowa moda związana z aktywnym spędzaniem czasu. To nie tylko możliwość kilkumetrowych susów, skoków wzwyż, ale także szybsze pokonywanie dystansu.