Wzrosło zapotrzebowanie na napoje, soki, lody. W sklepach agd świetnie sprzedawały się klimatyzatory. Młode dziewczyny z ochotą wystawiały buzie w stronę słońca. Starsi raczej szukali cienia.
Przeprowadziliśmy reporterski, słoneczny patrol. Zaczęliśmy od placu Kościuszki. Spora kolejka ustawiła się do lodów.
– Najlepiej sprzedają się lody włoskie o smaku śmietankowym – mówi sprzedawczyni. – W ofercie mamy też sorbet z maszyny, specjalne lody dla dzieci z uczuleniem. Gałka lodów kosztuje 2 złote.
– Lody są pycha – usłyszeliśmy od kilkuletniej Moniki, której mama kilka chwil wcześniej kupiła mrożony, słodki przysmak.
Belfer, który w ubiegłym tygodniu odwiedził naszą redakcję, o swoim życiu planuje napisać książkę. Czeka tylko na zakończenie sprawy sądowej, by rozliczyć – jak mówi – komunistyczne gnidy.
Czy obiekt ma szansę stać się największą atrakcją turystyczną regionu? Inwestycja kosztowała kilka milionów złotych. Wybudowane zostały gliniane chaty kryte słomą, drewniana stodoła. Funkcjonować będą kuźnia, olejarnia oraz piece – garncarski i chlebowy.
Pomimo wielu kamer zainstalowanych na placu Kościuszki, ludzie nie czują się bezpiecznie. Mają zdanie, że monitoring miejski nie spełnia swojego zadania. Właściciele sklepów i innych punktów usługowych krytykują straż miejską i policję. Twierdzą, że nie mają z ich strony żadnego wsparcia. Niestety młodociani chuligani są coraz bardziej niebezpieczni. Ich aktywność już nie sprowadza się tylko do wulgarnych bohomazów na elewacji.
W tym miejscu znajdowało się zaplecze gospodarcze grodu. Prowadził tu też szlak z kolegiaty w Tumie do starej Łęczycy. Pierwotna komunikacja składała się z mostów i grobli. Po wykopaniu pierwszych skorup, natychmiast pracownicy Zieleni Miejskiej zaprzestali prac przy budowie wybiegu dla psów. Wezwano specjalistów i zabezpieczono teren.
W banku Pekao S.A. największe oprocentowanie lokat jest na poziomie 3 procent. Jednak ta oferta połączona jest z innymi produktami.
Nieustanne deszcze, a co za tym idzie podtopienia i powodzie, spowodowały spustoszenia na polach. Rolnicy skarżą się, że znaczna część ich upraw została zabrana przez wodę lub w niej stoi.
Wszystko gnije, wszędzie woda, warzywa jeszcze nie wsadzone, a powinny być już duże – mówi pani Teresa, jedna ze sprzedawczyń na miejskim targowisku.