Ochojska: kryzys uchodźczy mamy w krajach Afryki, Turcji czy Pakistanie, nie w Europie
Mówiąc o kryzysie migracyjnym w Europie, zapominamy, że nie dotyczy on Europy; do nas dociera bardzo niewielka liczba uchodźców – podkreśliła założycielka i szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej, europosłanka Janina Ochojska (EPL). Jej zdaniem, tak naprawdę z kryzysem uchodźczym zmagają się kraje afrykańskie, Turcja czy Pakistan.
W 2020 r. w Unii Europejskiej złożonych zostało 471, 3 tys. wniosków o azyl, co jest spadkiem w stosunku do 2018 r., kiedy złożono ich 634,7 tys. To z kolei znacznie mniej niż ponad milion wniosków, które zarejestrowano w 2015 i 2016 roku.
Jednak w związku z rozwojem wydarzeń w Afganistanie, gdzie tysiące ludzi próbuje obecnie opuścić kraj po tym, jak w ciągu ostatnich tygodni radykalni islamscy talibowie przejęli władzę, pojawia się pytanie o możliwą nową falę uchodźców.
„Mówiąc o kryzysie migracyjnym w Europie zapominamy, że ten kryzys nie dotyczy Europy. Do nas dociera bardzo niewielka liczba uchodźców, a ostatnio minister ds. migracji i azylu Grecji (Notis Mitarachi – PAP) chwalił się, że mają zero przybyć, ponieważ stosują tę metodę push-back (odpychania łodzi – PAP) i żaden uchodźca w tej chwili do Grecji nie może przypłynąć, dotrzeć w jakikolwiek sposób” – powiedziała Ochojska.
Zdaniem europosłanki, kryzys uchodźczy tak naprawdę dotyczy tych krajów afrykańskich, gdzie przemieszcza się ludność, oraz takich krajów jak Turcja, Pakistan, Jordania i Liban.
„To są kraje, gdzie jest najwięcej uchodźców (…), wiec kryzys uchodźczy, to słowo (w Europie) jest taką jakby nadinterpretacją. Oczywiście nie oznacza to, iż w Europie nie powinniśmy tym kryzysem się zająć. Po pierwsze przybywają ludzie, tacy sami ludzie jak my, którzy oczekują tego, że nie będą trzymani przez trzy lata w ośrodku dla uchodźców o bardzo fatalnych warunkach, tylko że ich sprawa zostanie szybko rozpatrzona i albo zostaną, albo będą musieli wrócić, jeżeli tak uzna odpowiednia instytucja tym się zajmująca” – zaznaczyła Ochojska.
Jak powiedziała, trzeba jednak bardzo uważać, gdzie się ludzi zawraca. Zauważyła, że w obozie dla uchodźców w Ritsonie w Grecji było np. bardzo dużo Afgańczyków, którzy nie mają w tej chwili dokąd wracać, gdyż to jest dla nich niebezpieczne.
Zwróciła uwagę, że w obozie przez 2,5-roku zamknięci są ludzie z wykształceniem, znający wiele języków. Według europosłanki, „jest to łamanie człowieka właściwie w każdym aspekcie”, bo przetrzymuje się tych ludzi „nawet gorzej niż zwierzęta”, bo zwierzętom nie buduje się trzymetrowego, betonowego muru wokół.
Chodzi o mur okalający obóz dla uchodźców Ritsona, w sprawie którego grupa europosłów, w tym Janina Ochojska, skierowała interpelację do Komisji Europejskiej. Eurodeputowanych zaniepokoiło, że mieszkańców obozu otoczono trzymetrowym murem „z ciężkiego betonu”. Szefową PAH szczególnie zbulwersował fakt, że środki na budowę ogrodzenia pochodziły z programu unijnego.
W odpowiedzi udzielonej europosłom komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson przyznała, że Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) realizowała finansowany przez UE projekt pomocy nadzwyczajnej. Poinformowała, że obejmuje on między innymi budowę lub konserwację ogrodzeń w miejscowościach Diavata, Ritsona, Malakasa i Nea Kavala, zgodnie z wnioskiem władz greckich w celu zwiększenia bezpieczeństwa i ochrony mieszkańców i personelu.
Przed rozpoczęciem budowy ogrodzeń Komisja i Europejski Urząd Wsparcia w dziedzinie Azylu (EASO) zostały poproszone o konsultacje w sprawie specyfikacji technicznych. „Przy budowie ogrodzeń należy odpowiednio uwzględniać szereg parametrów, w szczególności ochronę przeciwpożarową, światło naturalne, niezasłanianie widoku i odpowiednią odległość od wszelkich pomieszczeń mieszkalnych. Stosuje się rozwiązanie mieszane, które przewiduje naprzemiennie zastosowanie ogrodzeń z betonu i siatki” – zaznaczyła Johansson.
Dodała, że kwota zakontraktowana na realizację całego projektu to około 180 mln euro.
„Dla samych uchodźców jest to bardzo trudne, ponieważ zostają oddzieleni od świata, mają stać się jakby niewidzialni dla tych, którzy żyją na zewnątrz, czyli dla Greków, ale ironia tych czterech obozów (…) polega na tym, ze te obozy są oddalone od różnych miejscowości (…) a dotychczas nie wydarzyły się żadne incydenty” – skomentowała Ochojska.
Europosłanka apelowała w ostatnim czasie do polskiego rządu o otwarcie polskich granic i umożliwienie przyjęcia Afgańczyków, których życie jest zagrożone. Apelowała też o pomoc grupie kilkudziesięciu osób, „koczujących” na granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Usnarz Górny, pośród której są kobiety i dzieci.
PAP
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.