HomeBez kategoriiMirabelka – owoc z dużym potencjałem, choć w Polsce niedoceniany

Mirabelka – owoc z dużym potencjałem, choć w Polsce niedoceniany

mirabelki

Starszym pokoleniom mirabelki kojarzą się ze smakiem kompotu. Dla dzieciaków dorastających w Polsce w latach 70. i 80. XX w. owoce te, podobnie jak kosztele, stanowiły oczywisty element wakacji. Dziś mirabelki mało kto poważa. Rosną przy drodze, ulicy czy w parku i… smutnie gniją.

Mirabelki zawierają dużo błonnika, witaminy A, B, C i E, a ponadto beta-karoten, polifenole, żelazo, miedź, wapń, potas, magnez i wiele innych wartościowych składników. Zmniejszają reakcje alergiczne na pyłki drzew i stany zapalne organizmu, przeciwdziałają anemii i osteoporozie, dobrze wpływają na wzrok i skórę, obniżają ciśnienie krwi i poziom złego cholesterolu – a to i tak nie wszystkie cudowne właściwości mirabelek! Dodatkowo są mało wymagające w uprawie i do życia potrzebują tylko słonecznego miejsca. Trudno więc zrozumieć, dlaczego zniknęły z naszych ogrodów i działek. Tym bardziej że można spożywać je na wiele sposobów – i surowe, i przetworzone.

Co można zrobić z mirabelek?

Na świeżo

Można je po prostu umyć i potraktować jako oryginalny dodatek do lodów, ciast czy muffinek. Trzeba tylko pamiętać, że surowe mirabelki mają właściwości przeczyszczające, więc raczej nie należy robić z nich smoothie.

Kompot

Oczywiście kompot! Plusem jest to, że do kompotu nie trzeba ich drylować. Owoce wystarczy zalać wrzątkiem w objętości 1:1 albo 1:2 – jeśli lubimy mniej kwaśny smak i gotować około 10 minut. Po przestudzeniu dosłodzić do smaku, np. brązowym cukrem. Taki zwykły kompot – tylko odcedzony i przestudzony – oprócz tego, że sam świetnie smakuje, może być pity pół na pół z wodą gazowaną jako orzeźwiający napój. Ze schłodzonym białym winem (najlepiej niezbyt kwaśnym, czyli np. chardonnay) i lodem smakuje niemal jak umeshu, czyli napój z japońskiej śliwo-moreli.

Kompot można też połączyć ze słodkimi, twardymi jabłkami, dodać cynamonu i goździki albo z samymi papierówkami, wtedy będzie jeszcze bardziej kwaśny – każde połączenie jest dobre i na ciepło, i na zimno.

Nalewka

Drylowanie mirabelek to niemal medytacja, dlatego osoby, które dopiero zaczynają przygodę z tymi niepozornymi śliwkami powinny zacząć od kompotu lub od… nalewki. Do niej mirabelek też nie trzeba drylować, choć nalewka z takich nieodpestkowanych owoców, zwłaszcza niezbyt dojrzałych, może być nieco gorzka.

Robi się ją bardzo prosto. Mirabelki zalewa się spirytusem (owoce nie mogą wystawać) i odstawia na miesiąc. Potem zlewamy alkohol do innej butelki, a owoce zasypujemy cukrem i czekamy kolejny tydzień. Powstały syrop wlewamy potem do butelki z alkoholem i odstawiamy na minimum trzy miesiące w ciemne miejsce.

Konfitury/dżem

Jeśli jednak drylowanie nam niestraszne (można to robić wykałaczką albo oldschoolową spinką do koków, ale najpraktyczniejszy jest jednak cienki ostry nóż), pokuśmy się o zrobienie mirabelkowego dżemu bądź konfitury.

Ja zasypuję mirabelki cukrem i czekam aż puszczają sok, a następnie gotuję je około 40 minut. Uwaga! Trzeba często mieszać. Potem gorące przelewam do czystych i suchych słoików. I… gotowe! Nie trzeba wekować, wystarczy przekręcić słoik wieczkiem do dołu i położyć na suchej ściereczce. Konfitura świetnie smakuje z posmarowanym masłem dobrym chlebem z chrupiącą skórką. Idealna przekąska do porannej kawy.

Jeśli zależy nam bardziej na uzyskaniu konsystencji dżemu, przed gotowaniem mirabelki trzeba zblendować i do tej masy dodać jakąś naturalną pektynę owocową typu fix. Naleśniki z takim dżemem smakują wybornie.

UDOSTĘPNIJ:
Lazania ze świeżym
Są wyjątkowo smacz
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.