Dyskoteka zza ściany. Decybele z Grodzkiej
Przecież to jest nie do wytrzymania – mówi zatykając uszy mocno zdenerwowany Jan Pierzgalski, który krytykuje sąsiadów za głośne słuchanie muzyki. Wtóruje mu w tym jego córka, Dorota Przybysz. Rodzina od miesięcy informuje o sąsiedzkim problemie policję. Jak na razie nic się nie zmienia. Gdy w ubiegłym tygodniu byliśmy na ul. Grodzkiej, dyskotekowe rytmy dobiegające z otwartego okna kamienicy w której mieszkają skłóceni lokatorzy, słychać było już z daleka.
Pan Jan ma już swój wiek. Nie ma się co dziwić, że we własnym mieszkaniu oczekuje spokoju. Jak nam powiedział sąsiedzi już od dawna głośno słuchają muzyki, nawet po godzinie 22.