HomeAktualności z regionu„Terrorysta” z Nowego Rynku

„Terrorysta” z Nowego Rynku

blok nowy rynekPaweł M. (nazwisko do wiadomości red.) jest prawdziwym utrapieniem dla lokatorów jednego z bloków w centrum miasta. Jak usłyszeliśmy od jego sąsiadów tylko dzięki szybkiej interwencji policji i strażaków nie doszło niedawno do tragedii. Lokatorzy bloku powiedzieli nam, że Paweł M. chciał niedawno wysadzić budynek. Odkręcił butlę z gazem i groził wybuchem.
Uciążliwy lokator szybko zasłużył sobie na określenie „terrorysta”. W bloku – twierdzą mieszkańcy – nie ma chwili spokoju.
– Naprawdę zagrożenie jest ogromne. Ten człowiek jest nieobliczalny. Nadużywa alkoholu i z tego powodu nie zdaje sobie sprawy ze swoich czynów – mówi Krystyna Malczewska. – Całkiem niedawno myśleliśmy, że nasz blok wyleci w powietrze. Poczuliśmy na klatce woń gazu i szybko ustaliliśmy, że gaz wydobywa się z mieszkania Pawła M. Gdy zainterweniowaliśmy, to nasz sąsiad odpowiedział nam, że wysadzi blok. Trzeba było szybko dzwonić na policję i straż pożarną.
Po przyjeździe służb okazało się, że nie można było zlokalizować w mieszkaniu odkręconej butli gazowej. Lokator znosi bowiem do mieszkania różne przedmioty i śmieci.
– Przez to zagracone mieszkanie policja wraz ze strażakami nie mogła przez kilka minut odnaleźć tej butli. Sprawa wyglądała bardzo poważnie – dodaje pani Krystyna.
O Pawle M. również negatywnie wypowiada się kolejna lokatorka.
– Gdy wypije, staje się agresywny. Ubliża wszystkim – słyszymy od Barbary Żeberek. – Aż strach cokolwiek mu powiedzieć.
Natalia Chwiała też krytykuje zachowanie uciążliwego lokatora.
– Czasami Paweł M. pcha się do naszego mieszkania. Wystarczy, że otworzymy gdy zapuka i już blokuje swoją nogą drzwi uniemożliwiając ich zamknięcie. Bezczelnie wchodzi do mieszkania i czasami zabiera z przedpokoju, co mu wpadnie w ręce – twierdzi pani Natalia.
Weronika Wdowiak także ma dość i uskarża się na mężczyznę. Jak na zarzuty odpowiada Paweł M.?
– Przyznaję, że butla z gazem była odkręcona i nie można było jej znaleźć. Ale okno było otwarte. Na pewno nie doszłoby do wybuchu. A co do mojego zachowania, to nikomu nie ubliżam.
Lokatorzy przesłali kilka tygodni temu pismo do prezesa spółdzielni mieszkaniowej. Oczekują zajęcia się problemem.
– Podjęliśmy formalne procedury, aby lokatora, na którego skarżą się sąsiedzi, pozbawić praw członkowskich a także eksmitować z bloku –  mówi Piotr Piętka, szef Ozorkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
tekst i fot. (stop)

UDOSTĘPNIJ:
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.