HomeAktualności z regionuTakiej krytyki się nie spodziewałem – mówi szef „Łęczycanki”

Takiej krytyki się nie spodziewałem – mówi szef „Łęczycanki”

jedynka1Jarosław Pacholski, niedawno wybrany prezes spółdzielni mieszkaniowej „Łęczycanka”, jest coraz ostrzej krytykowany przez mieszkańców. Do naszej redakcji zadzwonił Czytelnik, który poinformował nas o zadłużeniu prezesa Pacholskiego. Był zbulwersowany tym, że przedsiębiorca, którym jest nowy szef spółdzielni, od dawna nie płaci miastu za wynajem pomieszczeń pod działalność gospodarczą. Prezes spółdzielni ma również zadłużenie czynszowe swojego mieszkania – usłyszeliśmy.
Zarzuty pod adresem prezesa „Łęczycanki” były bardzo poważne. Nie mogliśmy, obok tej sprawy, przejść obojętnie. Tym bardziej, że spółdzielnia mieszkaniowa od dawna wzbudza ogromne zainteresowanie mieszkańców.
Krzysztofa Łuczak z biura prasowego łęczyckiego magistratu poinformowała nas, że Jarosław Pacholski faktycznie jest zadłużony i nie płaci za gminny lokal użytkowy.
– W związku z tym 6 stycznia skierowana została sprawa do sądu – mówi rzecznik burmistrza Łęczycy. – Zadłużenie, łącznie z odsetkami, wynosi prawie 7 tys. złotych.
O komentarz poprosiliśmy w magistracie 20 lutego. Już następnego dnia K. Łuczak poinformowała nas, że całość zadłużenia została już uregulowana. Tym samym miasto wycofa pozew przeciw J. Pacholskiemu.
W piątek próbowaliśmy też dowiedzieć się czegoś więcej o rzekomym zadłużeniu dot. mieszkania przy ul. Dworcowej. Wspólnota mieszkaniowa, zasłaniając się ochroną danych osobowych, odmówiła wypowiedzi.
Jarosław Pacholski przyznał, że rzeczywiście nie płacił miastu za wynajem lokalu w którym mieści się jego firma.
– Moje okresowe trudności bezpośrednio związane były z nieszczęśliwym dla mnie wypadkiem losowym. Trzy lata temu wybuchł pożar w prowadzonej przeze mnie firmie. Doznałem poważnych obrażeń twarzy, a z całej sytuacji ledwo uszedłem z życiem próbując ratować materiały i dobytek – mówi wyraźnie poruszony prezes „Łęczycanki”. – Poniosłem wówczas wielkie straty, zarówno zdrowotne jak i pieniężne, które odbiły się na moich finansach. Jednak pragnę zauważyć, że moja firma od 22 lat istnienia na rynku, zatrudniała od kilku do kilkudziesięciu ludzi, realizowałem również kontrakty zagraniczne i  w każdym roku obrachunkowym, dzięki dobremu zarządzaniu, osiągała dodatni wynik finansowy. Uważam, ze  ludzi przedsiębiorczych i ludzi na stanowiskach związanych z zarządzaniem powinna charakteryzować miedzy innymi: umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji, odporność na stres i stawianie czoła problemom, bo niemożliwe jest przecież, by zawsze było tylko dobrze.
Zapytaliśmy prezesa o kuriozalną sytuację, kiedy to akurat w dniu spotkania z dziennikarką spłacił całe zadłużenie. – Zadłużenie zostało spłacone ratami. To prawda, w dniu dzisiejszym nie zalegam z opłatami. Czy to coś złego? Nie ma to nic wspólnego z moim obecnym zatrudnieniem, gdyż obejmując funkcję prezesa miałem stabilną pracę i zarobki, prowadziłem również działalność gospodarczą. Kandydując na stanowisko prezesa nie kierowałem się więc wysokością zarobków. Zrezygnowałem z pracy nauczyciela i z czynnego prowadzenia dochodowej firmy.
Jarosław Pacholski powiedział nam, że nie ma już żadnego zadłużenia z tytułu użytkowania mieszkania. W rozmowach mieszkańców na ten temat prezes dostrzega personalny atak. – Będąc osobą publiczną byłem przygotowany na próby dyskredytacji mojej osoby, tym bardziej, że po wstępnych analizach dostrzegam wiele nieprawidłowości w działalności spółdzielni, które należy wyjaśnić. Stałem się przez to osobą niewygodną. Nie spodziewałem się jednak, że można tak nikczemnie grać ludzkimi uczuciami i nieszczęściami osobistymi. Cieszę się, że pani umówiła się ze mną na rozmowę, dzięki której mogę przedstawić moje stanowisko.
Spytaliśmy również prezesa „Łęczycanki” o niedawne podwyżki diet członków rady nadzorczej spółdzielni. Pacholski tłumaczy, że wynikają one ze wzrostu średniej pensji krajowej. Członkowie rady otrzymali podwyżki rzędu kilkudziesięciu złotych.
Jako priorytet w najbliższym czasie prezes uznał skompletowanie kadry, m. in. zatrudnienie głównego księgowego i wyłonienie swojego zastępcy, w dalszej kolejności planuje rozplanować strukturę organizacyjną.
– Poprosiłem radę nadzorczą o wstrzymanie się z oceną mojej pracy przez pierwszy rok, muszę przyjrzeć się wszystkiemu z bliska, podjąć nowe działania i wdrożyć własne koncepcje, tak aby spółdzielcom żyło się lepiej – mówi Jarosław Pacholski.
Róża Barylska

Jarosław Pacholski, niedawno wybrany prezes spółdzielni mieszkaniowej „Łęczycanka”, jest coraz ostrzej krytykowany przez mieszkańców. Do naszej redakcji zadzwonił Czytelnik, który poinformował nas o zadłużeniu prezesa Pacholskiego. Był zbulwersowany tym, że przedsiębiorca, którym jest nowy szef spółdzielni, od dawna nie płaci miastu za wynajem pomieszczeń pod działalność gospodarczą. Prezes spółdzielni ma również zadłużenie czynszowe swojego mieszkania – usłyszeliśmy.
Zarzuty pod adresem prezesa „Łęczycanki” były bardzo poważne. Nie mogliśmy, obok tej sprawy, przejść obojętnie. Tym bardziej, że spółdzielnia mieszkaniowa od dawna wzbudza ogromne zainteresowanie mieszkańców.
Krzysztofa Łuczak z biura prasowego łęczyckiego magistratu poinformowała nas, że Jarosław Pacholski faktycznie jest zadłużony i nie płaci za gminny lokal użytkowy.
– W związku z tym 6 stycznia skierowana została sprawa do sądu – mówi rzecznik burmistrza Łęczycy. – Zadłużenie, łącznie z odsetkami, wynosi prawie 7 tys. złotych.
O komentarz poprosiliśmy w magistracie 20 lutego. Już następnego dnia K. Łuczak poinformowała nas, że całość zadłużenia została już uregulowana. Tym samym miasto wycofa pozew przeciw J. Pacholskiemu.
W piątek próbowaliśmy też dowiedzieć się czegoś więcej o rzekomym zadłużeniu dot. mieszkania przy ul. Dworcowej. Wspólnota mieszkaniowa, zasłaniając się ochroną danych osobowych, odmówiła wypowiedzi.
Jarosław Pacholski przyznał, że rzeczywiście nie płacił miastu za wynajem lokalu w którym mieści się jego firma.
– Moje okresowe trudności bezpośrednio związane były z nieszczęśliwym dla mnie wypadkiem losowym. Trzy lata temu wybuchł pożar w prowadzonej przeze mnie firmie. Doznałem poważnych obrażeń twarzy, a z całej sytuacji ledwo uszedłem z życiem próbując ratować materiały i dobytek – mówi wyraźnie poruszony prezes „Łęczycanki”. – Poniosłem wówczas wielkie straty, zarówno zdrowotne jak i pieniężne, które odbiły się na moich finansach. Jednak pragnę zauważyć, że moja firma od 22 lat istnienia na rynku, zatrudniała od kilku do kilkudziesięciu ludzi, realizowałem również kontrakty zagraniczne i  w każdym roku obrachunkowym, dzięki dobremu zarządzaniu, osiągała dodatni wynik finansowy. Uważam, ze  ludzi przedsiębiorczych i ludzi na stanowiskach związanych z zarządzaniem powinna charakteryzować miedzy innymi: umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji, odporność na stres i stawianie czoła problemom, bo niemożliwe jest przecież, by zawsze było tylko dobrze.
Zapytaliśmy prezesa o kuriozalną sytuację, kiedy to akurat w dniu spotkania z dziennikarką spłacił całe zadłużenie. – Zadłużenie zostało spłacone ratami. To prawda, w dniu dzisiejszym nie zalegam z opłatami. Czy to coś złego? Nie ma to nic wspólnego z moim obecnym zatrudnieniem, gdyż obejmując funkcję prezesa miałem stabilną pracę i zarobki, prowadziłem również działalność gospodarczą. Kandydując na stanowisko prezesa nie kierowałem się więc wysokością zarobków. Zrezygnowałem z pracy nauczyciela i z czynnego prowadzenia dochodowej firmy.
Jarosław Pacholski powiedział nam, że nie ma już żadnego zadłużenia z tytułu użytkowania mieszkania. W rozmowach mieszkańców na ten temat prezes dostrzega personalny atak. – Będąc osobą publiczną byłem przygotowany na próby dyskredytacji mojej osoby, tym bardziej, że po wstępnych analizach dostrzegam wiele nieprawidłowości w działalności spółdzielni, które należy wyjaśnić. Stałem się przez to osobą niewygodną. Nie spodziewałem się jednak, że można tak nikczemnie grać ludzkimi uczuciami i nieszczęściami osobistymi. Cieszę się, że pani umówiła się ze mną na rozmowę, dzięki której mogę przedstawić moje stanowisko.
Spytaliśmy również prezesa „Łęczycanki” o niedawne podwyżki diet członków rady nadzorczej spółdzielni. Pacholski tłumaczy, że wynikają one ze wzrostu średniej pensji krajowej. Członkowie rady otrzymali podwyżki rzędu kilkudziesięciu złotych.
Jako priorytet w najbliższym czasie prezes uznał skompletowanie kadry, m. in. zatrudnienie głównego księgowego i wyłonienie swojego zastępcy, w dalszej kolejności planuje rozplanować strukturę organizacyjną.
– Poprosiłem radę nadzorczą o wstrzymanie się z oceną mojej pracy przez pierwszy rok, muszę przyjrzeć się wszystkiemu z bliska, podjąć nowe działania i wdrożyć własne koncepcje, tak aby spółdzielcom żyło się lepiej – mówi Jarosław Pacholski.
Róża Barylska

UDOSTĘPNIJ:
Olszewski kontra Lip
Kolejny poważny rem
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.