HomeAktualności z regionuSzok. Półtorej godziny czekał na pomoc przy szpitalu

Szok. Półtorej godziny czekał na pomoc przy szpitalu

fotka-okładka7Stanisław W. (nazwisko znane redakcji) – zatrudniony jako ochroniarz pilnujący m.in. tego, aby kierowcy płacili za parking przed szpitalem, upadł przy portierni i prawie półtorej godziny czekał na medyczną pomoc. Koledzy pana Stanisława są zbulwersowani tym, że na terenie ZOZ-u człowiek tak długo czekał na lekarzy.
– Stasiu ma sztuczne biodro. Upadł przy szlabanie i złamał obojczyk. Leżał biedak na betonie prawie półtorej godziny, zanim ktoś ze szpitala mu pomógł. Przecież tak nie powinno być – usłyszeliśmy od jednego z ochroniarzy.
O komentarz poprosiliśmy dyrektora łęczyckiego szpitala.
– Słyszałem o tym wypadku – przyznaje Andrzej Pietruszka, dyrektor ZOZ. – Nie znam jednak szczegółów. Proszę w tej sprawie porozmawiać z dyrektorem Wodzińskim, który monitoruje m.in. pracę ochroniarzy.
– Nie mam dużo do powiedzenia o tym zdarzeniu – mówi Wojciech Wodziński, zastępca dyrektora ds. administracyjno-eksploatacyjnych. – Koledzy pana Stanisława informowali mnie o tym wypadku. Faktycznie mówili o tym, że ochroniarz długo czekał na pomoc. Ale ja nie jestem bezpośrednim szefem tej zewnętrznej firmy ochroniarskiej. Dlatego nie czułem się w obowiązku rozmawiać o tej sprawie z ordynatorem Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
Krzysztof Kuta, ordynator łęczyckiego SOR, o wypadku ochroniarza też dużo nie powiedział.
– Z tego co wiem, to ochroniarz upadł przy portierni w sobotę lub niedzielę. Nie miałem wtedy dyżuru. Wiem, że karetki faktycznie nie było. Słyszałem, że jedna z pielęgniarek własnym samochodem pojechała po tego ochroniarza.
Dziwne, że w tak bulwersującej sprawie, kolejni nasi rozmówcy są aż tak mało konkretni. Jeszcze bardziej zadziwia fakt, że po człowieka czekającego na pomoc – praktycznie pod szpitalem – trzeba jechać samochodem. Czy nie wystarczyłyby zwykłe nosze czy też inny sprzęt służący do przeniesienia lub przewiezienia pacjenta?
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.