Sowa w jednostce

sowa1

W ubiegłym tygodniu mieszkaniec Tumu przyniósł do jednostki straży miejskiej okaleczoną, młodą sowę.
– Ptak leżał na środku ruchliwej drogi. Całe szczęście nie został przejechany. Postanowiłem sówkę zabrać do domu a rano przyszedłem z nią do strażników. Mam nadzieję, że sowa przeżyje – mówi Konrad Grabarczyk.
Do jednostki straży miejskiej rzadko trafiają okaleczone ptaki. Na przestrzeni kilku ostatnich lat były zaledwie dwa takie przypadki.
– Pamiętam, że przyniesiono nam sokoła pustułkę, którego strażacy zdejmowali z dachu szkoły podstawowej nr 3. Następny taki nietypowy gość to jastrząb gołębiarz, który wpadł na linie wysokiego napięcia – mówi Tomasz Olczyk, komendant SM w Łęczycy. – Sowa z uszkodzonym skrzydłem zostanie przewieziona do weterynarza. Nie wiem, czy nie trzeba będzie amputować tego skrzydła. Zauważyłem, że niestety kość jest na wierzchu. Nawet, gdyby tak się stało, to sową powinien zaopiekować się znajomy weterynarza, który jest miłośnikiem ptaków drapieżnych.
W jednostce dowiedzieliśmy się, że jeszcze nigdy nie trafiły do strażników gady lub inne egzotyczne zwierzęta.
– Nie mieliśmy jeszcze sytuacji, aby ktoś przyniósł do nas węża lub jakiegoś pająka-ptasznika. I niech tak zostanie – mówi z uśmiechem szef łęczyckich strażników miejskich.
(stop)


UDOSTĘPNIJ:
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.