HomeAktualności z regionuNa Ozorkowskiej domagają się zmian

Na Ozorkowskiej domagają się zmian

ozorkowska2Właściciele sklepów i punktów handlowych (zlokalizowanych po prawej stronie w kierunku pl. Kościuszki) domagają się zniesienia znaku zakazującego zatrzymywania się pojazdów. Twierdzą, że przez obowiązujące przepisy są stratni. Żalą się nie tylko sklepikarze, ale również zmotoryzowani klienci. Bardzo często postój przed sklepem, kończy się dla kierowców mandatem. Handlowcy z niedawno remontowanej ul. Ozorkowskiej zamierzają spotkać się z burmistrzem.
– Ten pomysł, by pójść do magistratu w sprawie naszej ulicy, dojrzewał w naszych głowach już od jakiegoś czasu. Tak dalej nie może być. Z miesiąca na miesiąc są coraz mniejsze wpływy. Problemu nie rozwiązują parkingi po drugiej stronie ulicy. Miejsc parkingowych jest zbyt mało, samochody nie mogą parkować na ukos. Chodniki są wystarczająco szerokie, by można zorganizować nowe miejsca parkingowe przed sklepami. Będziemy rozmawiać z burmistrzem także na temat tego znaku zakazu postoju. Powinien zostać zlikwidowany – mówi Beata Grzybowska, właścicielka sklepu ogólno-spożywczego.
Katarzyna Konras, sprzedawczyni z kolejnego spożywczaka przy Ozorkowskiej, mówi o problemach dostawców.
– Nie wiem jak to się dzieje, ale wystarczy, że nasi dostawcy zaparkują przed sklepem a od razu zjawia się policja i wlepia im mandat – słyszymy. – Przecież wystarczy zmodyfikować przepisy w ten sposób, aby mogli przed sklepami zatrzymywać się chociaż handlowcy.
Przed apteką także brakuje zatoczki parkingowej.
– Nie ukrywam, że jestem zdania, iż zmotoryzowani klienci powinni mieć możliwość zatrzymania się przed naszą placówką. Często jest tak, że po drugiej stronie brakuje miejsca na wyznaczonym parkingu – mówi Alicja Świtoń, kierownik apteki.
Martyna Kaczmarek, kierownik minimarketu, żali się, że klienci, którzy pod sklep podjechali autem, robią zakupy w błyskawicznym tempie.
– Wpadają jak po ogień. Nie mają czasu na dokładniejsze zrobienie zakupów, bo boją się, że otrzymają mandat. Zresztą niejednokrotnie klienci, po otrzymaniu mandatu, mówili mi z przekąsem, że były to ich najdroższe zakupy. Oczywiście później już nie robią zakupów w naszym sklepie. Wszyscy handlowcy po tej stronie ulicy są zdania, że brak możliwości zatrzymania się autem przed sklepem, to poważny problem. Coś z tym trzeba zrobić. Słyszałam, że niektórzy wybierają się do magistratu. Mają moje poparcie.
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
Słońce poparzyło
Największą frajdę
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.