HomeAktualności z regionuKara za wolność słowa… Będzie skarga do premiera

Kara za wolność słowa… Będzie skarga do premiera

jedenNaprawdę nie spodziewałam się, że burmistrz może się tak zachować – mówi Halina Rytczak, była radna miejska, która zaangażowała się w pomoc bezdomnym zwierzętom. – Po rozmowie w magistracie poczułam się jakbym dostała w twarz. Wyszłam z urzędu jak zbity pies, ale na pewno nie zostawię tak tego.
Kilka dni temu pani Halina spotkała się z burmistrzem Andrzejem Olszewskim. Głównym tematem rozmowy była sytuacja w miejskim schronisku. Miłośniczka psów prosiła burmistrza o możliwość opieki nad czworonogami. Wcześniej została pozbawiona praw związanych z wolontariatem, bo o nieprawidłowościach w schronisku powiadomiła prasę.
– Zadzwoniłam do „Reportera”, ponieważ schronisko było wcześniej zamykane. Psy pozostawały bez opieki. Na bramie nie było nawet tabliczki informującej o godzinach otwarcia placówki. Czy zrobiłam źle? Przecież nikogo nie skrzywdziłam – słyszymy.
Do miejskiego schroniska dla zwierząt oddelegowani zostali pracownicy Zieleni Miejskiej. Latem, podczas upałów, schronisko było zamykane wcześniej. Tłumaczenie dyrektora Zieleni Miejskiej było zaskakujące i mało konkretne. „Zdecydowałem, że w czasie upałów schronisko należy zamykać wcześniej” – usłyszeliśmy od Adama Kujawy. Wypowiedź wprawiła w osłupienie miłośników zwierząt, którzy argumentowali, że właśnie w takie dni psy potrzebują zwiększonej opieki. To nie wszystko, skrócone godziny pracy spowodowały, że zainteresowani adopcją psa odchodzili z kwitkiem. Takim przebiegiem sprawy nie było zaskoczone – o dziwo – Stowarzyszenie na Rzecz Obrony Praw Zwierząt oraz Wspierania i Rozwoju Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Łęczycy.
– W rozmowie z burmistrzem usłyszałam, że urząd ma bardzo dobre relacje ze stowarzyszeniem. Burmistrz argumentował, że nie zamierza tego psuć i dawał do zrozumienia, iż sprawa wyglądałaby inaczej, gdybym nie dzwoniła do gazety. Odpowiedziałam, że dyrektor Kujawa nie odbiera ode mnie telefonów i dlatego zadzwoniłam do dziennikarza. Zresztą nie widzę w tym niczego złego. Przecież podobno mamy wolność słowa. Czy obywatel ma być karany za to, że kontaktuje się z prasą? W jakim my mieście żyjemy? Uważam, że zostały pogwałcone moje prawa. Dlatego napiszę skargę do premiera RP, bo burmistrz jest właśnie z tej partii. Poza tym o sprawie poinformuję też Rzecznika Praw Obywatelskich – zapowiada H. Rytczak.
Pani Halina nie może wchodzić na teren, co ważne, miejskiego schroniska, które utrzymywane jest z podatków mieszkańców. Warto przypomnieć, że wcześniej – krótko po objęciu rządów w schronisku przez Zieleń Miejską – zakaz wejścia mieli również dziennikarze.
Po naszym artykule godziny pracy zostały wydłużone. Na bramie pojawiła się też tabliczka w jakich godzinach otwarte jest schronisko.
– Pan burmistrz chyba zapomniał o tym, że nikt w schronisku nie robi łaski, czy dana osoba zostanie wpuszczona na teren schroniska, czy też nie – mówi była radna. – Dodam, że przecież urzędnicy też są utrzymywani z naszych podatków. Czy w tej sprawie ważniejsza jest urażona duma dyrektora Zieleni Miejskiej do którego się nie zadzwoniło od dobra psów? To nie my jesteśmy dla urzędników, tylko urzędnicy dla nas.
– Po zapoznaniu się ze sprawą zgadzam się z decyzją pana Kujawy. Pani Rytczak jest osobą, z którą od dłuższego czasu mamy problemy i nie widzę możliwości, żeby znieść zakaz – mówi burmistrz Andrzej Olszewski.
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
Szajka jest wciąż
Sąsiedzi mają tego
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.