HomeAktualności z regionuGdzie podziały się pieniądze mieszkańców?

Gdzie podziały się pieniądze mieszkańców?

blok konopnickaTrudno w to uwierzyć. Przez lata lokatorzy bloku przy ul. Konopnickiej 7 płacili za prąd a  spółdzielnia mieszkaniowa „Łęczycanka” tych opłat nie odprowadzała do zakładu energetycznego. Jak to możliwe? Mieszkańcy nie kryją oburzenia.
Bulwersująca sprawa ujrzała światło dziennie całkiem niedawno.
Pan Piotr, jeden z lokatorów bloku, zdenerwowany zadzwonił do redakcji.
– Coś państwu powiem, nie uwierzycie. W bloku, w którym mieszkam, nie ma światła w piwnicach, na klatkach schodowych. Nie mam też internetu i telewizji. Jest awaria prądu. A czemu? Proszę sobie wyobrazić, że podobno “Łęczycanka”  od lat nie wnosiła do zakładu energetycznego opłat za prąd. Gdzie są nasze pieniądze? Jako mieszkańcy płacimy spółdzielni wszystkie należności i nagle okazuje się, że pieniądze nie trafiały tam, gdzie powinny. To skandal! – usłyszeliśmy w redakcyjnej słuchawce.
Ze złością na sytuację reaguje także inny mieszkaniec bloku.
– To, że teraz nie było prądu, to jest nic. Awarie się zdarzają. Ale powód tej awarii sprawia, że aż się burzy krew w żyłach. Dla mnie to jest zwykłe złodziejstwo! Inaczej nie umiem tego nazwać – z oburzeniem wyznaje kolejny lokator bloku przy ul. Konopnickiej 7. – Tylko dziwi mnie, że zakład energetyczny przez tyle lat nie domagał się zapłaty. To wszystko jest jakieś podejrzane.
Co na to Jarosław Pacholski, prezes „Łęczycanki”?
– Jako nowy zarząd, prócz działań bieżących, przeprowadzamy między innymi analizy merytoryczne i finansowe zawartych przez spółdzielnię  z firmami zewnętrznymi umów. Dokonujemy ich renegocjacji  w celu pozyskania oszczędności. Przy okazji tych działań okazało się, że na blok nr 7 nie jest w ogóle podpisana umowa z zakładem energetycznym. Zdecydowaliśmy, że  tę sytuację należy wyjaśnić. Nie uczyniły tego poprzednie zarządy, co nie było w porządku wobec mieszkańców i zakładu energetycznego.  Działając dla dobra mieszkańców postanowiliśmy rozwiązać ten trudny problem i nie uciekać przed odpowiedzialnością. Oczywiście ujawnienie sprawy wiążę się z tym, że zakład energetyczny nałoży na spółdzielnię karę, ale obecny zarząd nie mógł tolerować zaistniałej sytuacji. Obecnie czekamy na decyzję zakładu i jeszcze nie wiemy, jaka będzie wysokość zadośćuczynienia.  Skupiliśmy się na tym, aby ta kara była jak najniższa, tym bardziej, że zakład energetyczny, według zarządu, też nie jest bez winy. Mieszkańcy bloku są ciekawi, co stało się z pieniędzmi, za które powinna być opłacana energia. Dowiedzieliśmy się, że pieniądze były księgowane i przeznaczane na opłatę innych należności dotyczących tego bloku.
– Spółdzielnia zalega z opłatami mniej więcej od 2008 roku, ponieważ wtedy weszła ustawa nakładająca obowiązek rozliczania z opłat za prąd każdego bloku z osobna. Wcześniej wszystkie nieruchomości należące do spółdzielni rozliczane były łącznie. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy lokatorzy byli zdenerwowani z powodu trwającej dwa dni awarii. Niestety takie są procedury. Zakład energetyczny musiał zdjąć licznik z którego nie był odczytywany stan zużytej energii i założyć nowy licznik. Stąd te wszystkie utrudnienia, aczkolwiek staraliśmy się w porozumieniu z zakładem energetycznym, aby awaria trwała jak najkrócej. Poza tym spółdzielcy byli wcześniej poinformowani, że taka sytuacja będzie miała miejsce – słyszymy od J. Pacholskiego.
tekst i fot. (aga)

UDOSTĘPNIJ:
Młodzi berlińczycy
Czy miejscy urzędni
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.