HomeAktualności z regionuCzy doszło do naruszenia prawa?

Czy doszło do naruszenia prawa?

z1Urszula Kowalczyk jest zbulwersowana interwencją inspektorów z łódzkiego stowarzyszenia „As”, którzy kilka dni temu przyjechali do Borszyna i zabrali pani Urszuli kilkadziesiąt zwierząt.
– Uważam, że działania tego stowarzyszenia a także przedstawicieli gminy były niezgodne z prawem. Podczas interwencji nie otrzymałam żadnego dokumentu, który usprawiedliwiałby taką akcję. Nawet nie wiem na jakiej podstawie zabrano mi zwierzęta i z jakiego powodu. Dbałam o nie. Na pewno nie były zaniedbane, ani głodne. Nie rozumiem, jak można wtargnąć na prywatny teren i dokonać kradzieży. Tylko w ten sposób można nazwać podobne działania.
Pani Urszuli patrol interwencyjny odebrał psy, kozy a także drób.
– Nawet podczas największych mrozów byłam na działce. Spałam w przyczepie i zawsze pamiętałam, aby zwierzętom dać coś do picia i jedzenia. W drewnianej komórce, w której trzymałam kozy, są spore zapasy paszy. Kocham zwierzęta i nigdy nie dopuściłabym do tego, aby cierpiały. Cała ta akcja jest z bezpośredniej inicjatywy mojego sąsiada, z którym jestem od dawna w sporze. To on zawiadomił inspektorów z Łodzi – słyszymy od U. Kowalczyk.
Do podozorkowskiej wsi przyjechał nie tylko patrol „As” z Łodzi, ale również urzędnicy gminni, powiatowy lekarz weterynarii oraz policja. Akcja wywołała ogromne emocje. Jednak zdaniem prozwierzęcego stowarzyszenia wszystko przebiegło zgodnie z przepisami.
– Zwierzęta nie miały dostępu do wody. Były głodne, a poza tym nie miały odpowiednich warunków bytowych – mówi Agnieszka Pujan, prezes stowarzyszenia „Patrol Interwencyjny As”. – Owszem, nie przekazaliśmy na miejscu pani Urszuli protokołu, ale mogliśmy to zrobić później.
Żadnych dokumentów nie przekazali także przedstawiciele urzędu gminy.
– W tej sprawie rozmawiałam już z lekarzem z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Łodzi. Usłyszałam, że doszło do naruszenia prawa. Interwencja powinna być oparta o decyzję wójta o czasowym odebraniu zwierząt – twierdzi pani Urszula.
Co na to wójt Tomasz Komorowski?
– Postępowanie w sprawie odebrania zwierząt zostało przeprowadzone zgodnie z prawem. O trybie tym mówi art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt, gdzie stwierdzenie o zagrożeniu życia lub zdrowia było podjęte w obecności policji, organizacji społecznej i inspektora powiatowego lekarza weterynarii. Wtedy pracownik odbiera takiej osobie zwierzę i podejmuje te działania niezwłocznie, informując o tym również wójta celem podjęcia decyzji. Decyzja w takich przypadkach w formie pisemnego dokumentu, sankcjonująca takie zdarzenie, wydawana jest w trybie określonym w art. 7 tej ustawy – wyjaśnia wójt gminy Ozorków. – Zwierzęta trafiły do jednostek, które zostały wyłonione do określonych zadań w trybie przetargu. W przypadku psów, usługi świadczy nam schronisko w Łodzi wyłonione jako wykonawca usługi na rok 2016.
Urszula Kowalczyk zastanawia się nad poinformowaniem prokuratury o działaniach stowarzyszenia i urzędu gminy. Skarży się również na policję, która – jej zdaniem – była bierna i nie pomogła jej w zatrzymaniu zwierząt.
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
Nietypowy zatarg na
Konflikt o zmarłych
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.