HomeAktualności z regionuBrukowa kostka do dziur w drogach

Brukowa kostka do dziur w drogach

kostka2Zaskakujące. Pracownicy Zieleni Miejskiej zaczęli układać kostkę brukową w dziurach na ulicy ks. Popiełuszki. Zazwyczaj taka kostka służy do zupełnie innych celów – układania miejskich chodników czy też alejek. Być może w Łęczycy kostki brukowej jest w nadmiarze i dlatego już jej nie potrzeba do modernizacji zniszczonych trotuarów. Najdziwniejsze jest jednak to, że pracownicy Zieleni Miejskiej, gdy zobaczyli naszego dziennikarza, zaczęli straszyć go… policją.
Przyjechaliśmy na miejsce po telefonach od mieszkańców pytających o to, dlaczego brukowa kostka wykorzystywana jest do łatania dziur w jezdniach. Już z daleka robotnicy zaczęli krzyczeć, że jest zakaz fotografowania.
– Nie może pan fotografować. Taki zakaz wydał dyrektor Zieleni Miejskiej – mówił jeden z pracowników.
Drugi robotnik wpadł na genialny pomysł i postraszył, że zadzwoni na policję.
– Zaraz tu przyjadą policjanci – usłyszeliśmy od pracownika Zieleni Miejskiej.
Poczekaliśmy. Policjanci nie przyjechali. Dlaczego temat kostki brukowej wzbudził na Popiełuszki takie emocje?
Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości, że brukowa kostka powinna być przeznaczona do utwardzania innych miejsc w mieście – naprawy dziurawych alejek i chodników, utwardzania parkingów. Jeżeli jest jej w nadmiarze, być może udałoby się utwardzić chociaż odcinek jednej z gruntowych dróg.
– Osiedla toną w błocie a oni pakują kostkę brukową w dziury w jezdni. To marnotrawstwo – mówi przechodzień, którego zapytaliśmy o zdanie.
Piesi, którzy byli świadkami chamskiego zachowania pracowników ZM – głównie brygadzisty – dziwią się, że dyrekcja zatrudnia takich ludzi.
– A co to, łatanie dziur w naszym mieście, to ściśle tajne prace? Przecież to jakiś absurd, że dziennikarze nie mogą robić zdjęć – mówił lokator pobliskiego bloku.
O zdarzeniu na Popiełuszki chcieliśmy porozmawiać z Adamem Kujawą, dyrektorem Zieleni Miejskiej. Kilka razy dzwoniliśmy do jego biura. Za każdym razem sekretarka informowała nas, że przełącza rozmowę. Pan dyrektor się jednak nie zgłaszał. Po czwartej próbie usłyszeliśmy.
– Niestety, pana dyrektora nie ma już w pokoju. Przekażę, że pan dzwonił.
Jak do tej pory nasza prośba o komentarz pozostała bez odpowiedzi.
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
To diabeł! Groził,
Zagryzione sarny na
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.